Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Nie samym fado Lizbona żyje! / Lisbon Cannot Live on Fado Alone!

Obraz
[English below] Wiecie, że fado fascynuje mnie od lat i głównie dla tej muzyki regularnie jeżdżę do Lizbony. Byłoby jednak kłamstwem stwierdzenie, że Lizbona to tylko fado. W tym mieście na każdym rogu można usłyszeć dźwięki z różnych stron świata. Tam naprawdę cały czas grają i śpiewają. W najważniejszych punktach turystycznych ustawiają się świetni, profesjonalni muzycy. Nie liczą oni jedynie na drobne wrzucone do futerału, sprzedają także swoje płyty. Ich uliczne granie jest zupełnie inne niż to, które znamy z Polski. Są to muzycy w większości już całkiem znani, mają stałe punkty, w których można ich posłuchać. Widok z Portas do Sol. Fot. Dorota Cieślińska-Brodowska Jednym z takich zespołów jest Nôs Raíz . Grają oni często na Starej Przystani koło Praça do Comércio. Czy może być coś przyjemniejszego niż tradycyjna, kołysząca tanecznymi rytmami muzyka kabowerdyjska u wybrzeży Tagu? Ja usłyszałam ich w piękny słoneczny dzień (ponad 20 stopni w słońcu), widząc wielką świąte

Z fado do samego rana... / With fado till dawn...

Obraz
[English below] Niektórzy podczas pobytu Lizbonie udają się do pełnej klubów dzielnicy Bairro Alto, by tam do świtu tańczyć w modnych, głośnych lokalach. Ja także w tym mieście chodzę spać bardzo późno, ale nieco inaczej spędzam czas – słuchając fado. Jestem w Lizbonie na tyle rzadko, że jakoś szkoda mi czasu na spanie! Moja sobotnia noc była długa i intensywna, ale wiem, że nigdy jej nie zapomnę. Tyle doznań w ciągu kilku godzin, to nie może zdarzyć się nigdzie indziej. Znów wybrałam się na Rua dos Remédios, w tym roku postanowiłam być monotematyczna. Bela Vinhos e Petiscos przywitało mnie zamkniętymi drzwiami, a w Mesa de Frades turyści kończyli jeszcze jeść drogie kolacje, postanowiłam więc zajrzeć do położonego nieco niżej klubu – Tasca do Chico . To miejsce znane jest w Lizbonie z autentycznego fado, często śpiewanego spontanicznie przez przypadkowych gości. Ja jednak tym razem trafiłam na absolutnie profesjonalną pieśniarkę – Anę Caixado . Spodobał mi się jej ciepły i niski

Noc pełna wrażeń na Rua dos Remédios / A Night Full of Sensations on Rua dos Remédios

Obraz
[English below]  Znowu tu wracam! Za każdym odkrywam coś nowego, nowe miejsca, nowych artystów. Tak, to prawda, w Lizbonie jest sporo turystów – nawet w grudniu, ale nie znaczy to, że nie można już trafić na świetne fado. Są lokale, do których nie wpuszczą Was bez zarezerwowania stolika, w których za słuchanie fado trzeba dodatkowo zapłacić i zjeść drogą kolację, ale można je ominąć. I właśnie tym razem (to mój piąty pobyt w Lizbonie!) postanowiłam iść na żywioł, nic nie rezerwować, omijać te elegancko-drogie miejsca, a przynajmniej na razie taki jest plan. Rua dos Remédios nocą. Fot. Dorota Cieślińska-Brodowska Wczoraj późnym wieczorem wybrałam się na Rua dos Remédios i powolutku zmierzałam w stronę mojego ukochanego Mesa de Frades, ale po drodze piękne głosy zatrzymały mnie przy innym lokalu. Mała tawerna, nawet nie mogłam dostrzec jej nazwy, a w środku śpiewająca dziewczyna, dziwnie znajoma i gdzieś obok chłopak, który niewinnie nucił sobie coś pod nosem. Nucił jednak t

Z mojej półki: 10 płyt na 100-lecie niepodległości Polski

Obraz
Ostatnio cały internet przepełniony jest różnymi listami najlepszych książek, płyt, piosenek czy filmów 100-lecia. Nic dziwnego, w końcu 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości to nie byle jaka okazja do podsumowań. Ja także wpadłam wczoraj na pomysł, żeby się w to przyjemne szaleństwo wpisać. Muzyka polska (choć powinnam raczej napisać – twórczość polskich artystów) od zawsze jest mi bliska. Właśnie w oparciu o polską kulturę przez lata kształtował się mój patriotyzm. Zamiast wybierać się na marsz, wolę włączyć polską płytę, przeczytać polską książkę, obejrzeć polski film i zachwycić się. W Polsce powstaje wiele pięknych rzeczy, podziwiam je i czuję ogromną dumę, że to wszystko w moim kraju. Niestety na swojej półce z płytami nie znalazłam aż 100 polskich albumów, a jedynie 76, ale to chyba i tak nie jest zły wynik. Postanowiłam, że wybiorę spośród nich 10 najlepszych. Zapewne zestaw ten niespecjalnie pokrywa się on z listami „najważniejszych płyt 100-lecia”, ale

Gdzie jestem, kiedy nie ma mnie na blogu...

Obraz
Rzadko tu piszę, to prawda. Jednak powinniście wiedzieć, że moje milczenie tutaj nie oznacza, że wcale nie wystukuję na komputerze nowych tekstów. Dwa tygodnie temu wyprowadziłam się na nowego bloga – Szymanowości . Postanowiłam stworzyć go na potrzeby I Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Taki konkurs to duże wydarzenie i muzyka nieco inna niż ta, o której piszę tutaj, stąd też pomysł, by z opowieści o tym konkursie stworzyć osobną, zamkniętą (?) całość. Wszystkie moje wpisy znajdziecie pod adresem: szymanowosci.blogspot.com . Na tym jednak nie koniec mojego udzielania się poza blogiem. Czasem jest tak, że wybieram się na jakiś koncert, a recenzja nie pojawia się tutaj, gdzie wtedy można jej szukać? Na portalu Muzyczny Kraków ! Znajdziecie tam moje wrażenia z koncertów m.in.: Cecile McLorin Salvant http://muzyczny-krakow.eu/cecile-mclorin-salvant-we-wroclawiu-relacja/ Leszka Możdżera i Holland Baroque http://muzyczny-krakow.e

Fado pod prąd modzie. O płycie "Só a Cantar" Duarte

Obraz
Obiecałam sobie, że będę zamieszczać na blogu więcej recenzji płyt, a ponieważ przyleciały do mnie ostatnio nowości z Lizbony, postanowiłam opowiedzieć Wam o jednej z nich. Tak wyszło, znów będzie o fado, ale moje statystyki mówią, że to lubicie, co cieszy mnie niezmiernie! O Duarte chyba nigdy nie pisałam na blogu, zawsze docierał do mnie spóźniony. To duże zaniedbanie. Mimo że początkowo miałam opory, przekonałam się, że jest on jednym z najciekawszych młodych pieśniarzy. Niewątpliwie jego pomysł na fado różni się od głównego nurtu i z radością stwierdzam, że artysta konsekwentnie się tego trzyma. Uparcie nie daje się pochłonąć tej potwornej modzie na pop-fado, tylko szuka swojej drogi, odrobinę pod prąd. Przekonałam się o tym już na jego poprzedniej genialnej płycie – Sem Dor Nem Piedade , gdzie zachwycił mnie swoimi świeżymi pomysłami muzycznymi, które jednocześnie nie zabijają ducha tradycyjnego fado. Nowa płyta – Só a Cantar jest znacznie prostsza, ale nadal ma w sobie tę po

Prawdziwe oblicze Marizy?

Obraz
Wszyscy, którzy śledzą moje wpisy tutaj i na facebookowym fanpage'u , z pewnością wiedzą, że Mariza to dla mnie bardzo ważna postać. Jednak moja miłość do niej jest... trudna, zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy artystka zdecydowała się mieć mniej wspólnego z fado i zostać raczej gwiazdą pop. Poprzednia płyta – Mundo – mówiąc delikatnie, bardzo mnie rozczarowała. Nie dlatego, że właściwie nie było na niej fado, ale dlatego, że brakowało tam dobrych, ciekawych kompozycji na miarę umiejętności Marizy. Bardzo obawiałam się w jakim kierunku to wszystko pójdzie dalej, ale najnowsza płyta, zatytułowana po prostu Mariza, pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie dajcie się zwieść kiczowatej okładce i posłuchajcie choć raz całości! Podobnie jak na płycie Terra i wspomnianej Mundo Mariza ponownie postawiła na współpracę z hiszpańskim muzykiem i producentem Javierem Limónem. Stylistycznie nowa płyta jest kontynuacją tego, co wcześniej proponowali artyści, ale chyba bliżej jej do Terry niż Mu