Fado cz. II - Aldina Duarte
Przychodzi ten czas, najczęściej nocą, najczęściej późnym latem... czas tęsknoty za Lizboną, za Lizboną dzisiejszą. Znów chciałabym przechadzać się wąskimi uliczkami Alfamy, w świetle latarni i wielkiego księżyca, odbijającego się od wody Tagu. W takich momentach sięgam po Aldinę Duarte. Mój ukochany głos fado współczesnego, a jednak bardzo tradycyjnego, może nawet bardziej tradycyjnego niż Amalia. Dzięki Aldinie poznałam melodię Fado Menor, a sposób w jaki śpiewa to tradycyjne fado pozostał we mnie jako pewnego rodzaju ideał: M.F. . Ona ma w sobie surowość, której nie znajduję u pozostałych pieśniarek fado. Potrafi stworzyć niesamowitą jedność z gitarzystami, są jednym organizmem, chociaż tak naprawdę to ona przyciąga największą uwagę, jej głos i emocje. Zależało mi na tym, by pisać o Aldinie właśnie po Amalii, bo uważam, że są zupełnymi przeciwieństwami. Amalia ma w sobie światło, właściwie zawsze, nawet jeśli bardzo smutnym fado wzrusza słuchaczy, pozostawia jakąś mgiełkę radości.