Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

Edyta Bartosiewicz

Uspokajam od razu wszystkich zaniepokojonych. Nie zapomniałam o swoim blogu, będę pisać! Czekałam po prostu na odpowiednie tematy. Ten dzisiejszy właściwie istnieje od momentu, kiedy powstał blog, a nawet jeszcze dłużej. Nie ma drugiej artystki, której muzyka towarzyszyłaby mi od tak dawna. Nie ma drugiej, na którą czekałabym tak, jak na Edytę Bartosiewicz. Minęło 10 lat i spełniły się moje marzenia. Jednak gdybym ograniczyła ten wpis tylko do recenzji nowej płyty, byłby on bardzo niepełny. To jest znacznie dłuższa historia... Z muzyką Edyty Bartosiewicz pierwszy raz świadomie zetknęłam się mając 11 lat. Był 2003 rok, ominęła mnie już gorączka związana z premierą  Niewinności  i zapowiedziami nowej płyty, o Edycie nie wiedziałam nic poza tym, że istnieje i że napisała przebój  Jenny , chociaż właściwie też nie do końca wiedziałam jak brzmi. Zupełnie przypadkiem, przeglądając kasety (tak, to jeszcze były kasety!) natrafiłam na album "Dziecko" (1997 r.) . Włączyłam i zachwyc