Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Edyta Bartosiewicz w Katowicach...kawałek po kawałku...

Myślę, że koncert idolki z dzieciństwa, to dobry pretekst do powrotu do pisania, nie mogłabym takiego wydarzenia pozostawić bez kilku słów komentarza! Nauczyłam się już, że czasem zdrowiej dla odbiorcy jest, jeśli po bardzo emocjonującym koncercie odczekam kilka dni i dopiero spiszę swoje wrażenia, bardziej na chłodno, może odrobinę krócej, bardziej z sensem... Edyta Bartosiewicz wystąpiła w katowickim Centrum Kultury im. K. Bochenek dokładnie tydzień temu - 24 listopada i przekonała mnie tym razem na tysiąc procent, że WRÓCIŁA nie tylko jako świetna kompozytorka i autorka tekstów, ale także wokalistka. Zanim napiszę o samej Edycie, myślę, że kilka słów należy się supportowi - Les Ki. Zacznę od tego, że chyba nigdy nie zrozumiem sensu supportów na koncertach, wiem, to pomaga wypromować młodych, mało znanych artystów, ale często kontrast między poziomem głównej gwiazdy, a supportem jest...zbyt rażący. Tu nie było źle. Les Ki niewątpliwie ma potencjał, pisze świetne teksty, a głos ba

Playlista 20.06.2014 - Moje brzmienie Luzofonii

Można wiele pisać o muzyce, ale myślę, że przede wszystkim trzeba jej słuchać, to wzbogaca najbardziej. Wpadłam wczoraj na pomysł, że skoro youtube daje takie możliwości, będę tworzyć dla Was playlisty. Znajdą się na nich utwory w jakiś sposób powiązane tematycznie. Wy posłuchacie, a ja o każdej piosence napiszę kilka słów. Dzisiaj zestaw utworów, który zatytułowałam Moje brzmienie Luzofonii . Znajdziecie tu 10 piosenek z różnych krajów portugalskojęzycznych. Nie są to same taneczne numery, nie są to też same rzewne pieśni, jak zwykle wybrałam wyłącznie to, co sama lubię. Ciekawa jestem czy spodoba Wam się taka składanka! 1. Mayra Andrade - Nha Damaxa Jeden z najbardziej charakterystycznych głosów kojarzonych z Wyspami Zielonego Przylądka, choć warto pamiętać, że Mayra urodziła się na Kubie, a wychowywała m. in. w Senegalu i Angoli. Te wszystkie wpływy cudownie łączą się w jej muzyce. Wybrałam piosenkę z mojej ukochanej płyty "Storia, storia". Głos Mayry jest tu szor

Dhafer Youssef na festiwalu Ethno Port w Poznaniu

Tegoroczna edycja festiwalu Ethno Port Poznań rozpoczęła się niezwykle ważnym dla mnie koncertem. 12 czerwca na scenie CK Zamek wystąpił jeden z najciekawszych etno-jazzowych artystów, tunezyjski wokalista i wirtuoz arabskiej lutni oud – Dhafer Youssef z zespołem. Był to drugi koncert w Polsce promujący jego najnowszą płytę – „Birds Requiem”, ten kto słyszał kwartet Dhafera w zeszłym roku podczas festiwalu Palm Jazz w Gliwicach, z pewnością miał kilka dni temu okazję do licznym porównań. W Poznaniu kwartet wzbogacony został transowym brzmieniem gitary Eivinda Aarseta, co nadało tej muzyce jeszcze więcej barw i zmiennych nastrojów. Muzycy balansowali między jazzem, a etniczną muzyką arabską, dodając łagodną, pobudzającą wyobraźnię elektronikę, a czasem nawet rockową energię. Myślę, że ogromy wpływ na fantastyczny odbiór koncertu miało miejsce, w którym się odbywał. Centrum Kultury Zamek okazało się idealne na tego typu imprezy. Jeszcze zanim zaczął się koncert, przyjemność sprawiło mi

Katowice JazzArt Festival - fragmenty

W sobotę w Katowicach rozpoczął się JazzArt Festival. Kto jeszcze nie dotarł na żaden z koncertów, ma szansę zrobić to do 2 maja, zapewniam, że warto! Mało jest w Polsce festiwali jazzowych proponujących zestawienie tak różnorodnych i ciekawych muzyków. Zachęcam do zapoznania się z całym programem festiwalu  tutaj , a ja dziś skupię się na wspomnieniach z pierwszych dwóch dni i czterech intrygujących koncertów. Pierwszego dnia, w Kinie Rialto organizatorzy zdecydowali się na dwa tak naprawdę skrajnie różne koncerty - wystąpił Tigran Hamasyan i Anouar Brahem Quartet . Tigran zainteresował mnie już kilka lat temu, kiedy jeszcze współpracował z Dhaferem Youssefem. Śledziłam trochę jego solowe projekty, nic na dłużej mnie nie zatrzymało, ale uznałam, że w ciekawy sposób miesza jazz z muzyką ormiańską i warto posłuchać go na żywo. Do Katowic przyjechał z materiałem ze swojej ostatniej płyty - Shadow Theater. Wraz ze swoim triem podjął trudną próbę zaaranżowania na trio muzyki bardzo g

Historia jednej płyty odc. 3 - Seal "Best of 1991-2004 CD2 Acoustic Album"

Obraz
Na chwilę pozwoliłam się ponieść radosnym brzmieniom Wysp Zielonego Przylądka, ale teraz wracam do muzyki... popowej? Uproszczenie. Popowej z dużo domieszką soulu, a także z funkową energią. O kim mowa? O Sealu. Jego akustyczna płyta z wydanego w 2004 roku Best of, to kolejny osamotniony w swojej genialności krążek. Seal zainteresował mnie, kiedy w radiach hitem stała się piosenka "Love's divine". Nie znałam jego płyt, nie wiedziałam zupełnie, na którą się zdecydować, a właśnie w tym czasie ukazała się składanka "Best of 1991-2004" . Spodobała mi się, bo była dwupłytowa. Na pierwszej płycie znalazły się zebrane single w oryginalnych wersjach, a na drugiej... właściwie najbardziej popularne piosenki w aranżacjach akustycznych. Żeby było jeszcze przyjemniej, płyta nie miała pięciu utworów, jak to często bywa w przypadku różnych "dodatków", tylko 13! Zakochałam się w niej 10 lat temu i ta miłość trwa do dziś. Oczywiście, żeby było sprawiedliwie słuch

Sara Tavares w Teatrze Studio

Obraz
Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że wczoraj w Warszawie pojawiło się prawdziwe lizbońskie słońce. Tyle radości, energii i ciepła potrafi przynieść tylko Sara Tavares. Ostatni raz miałam okazję usłyszeć ją 3 lata temu na Festiwalu Skrzyżowanie Kultur, już wtedy była to cudowna, ogromna dawka optymizmu, ale mimo wszystko nieporównywalna z tym co się działo wczoraj. Z pewnością wczorajszy koncert odebrałam lepiej przez miejsce, w którym się odbywał - wiadomo, że w sali teatralnej było o wiele lepsze nagłośnienie niż w festiwalowym namiocie. Nic nie przeszkadzało mi w pełnym oddaniu się muzyce. Nareszcie mogłam wychwycić dźwięki wszystkich instrumentów, niuanse w głosie Sary... coraz bardziej przekonuję się, że dobra sala i nagłośnienie, to absolutna podstawa.  Nie wiem jak Sara i jej zespół to robią, że zawsze wychodzę z ich koncertów uśmiechnięta i... rozgrzana - ta muzyka ma w sobie tyle ciepła! Można by powiedzieć, że przecież cała muzyka Wysp Zielonego Przylądka ma w sobie

Ankieta

Drodzy czytelnicy, zapraszam Was do wypełnienia małej ankiety :) Szczegóły znajdziecie pod tym adresem  http://moje-ankiety.pl/respond-60862/sec-ySgSudN3.html Z góry dzięki, dobrej zabawy!

Historia jednej płyty odc. 2 - Everything But The Girl "Eden"

Obraz
Czasem do tego, by powstał jakiś wpis na blogu potrzebna jest szybka, spontaniczna decyzja. Pojedyncze płyty kuszą i niemal proszą: "o mnie napisz, o mnie!", mi w głowie kłębią się tysiące pomysłów, o czym można napisać i w rezultacie żaden wpis nie powstaje. Dlatego przed chwilą usiadłam, bez wahania sięgnęłam po płytę i zaczęłam pisać. Tak wyszło, że nadal pozostaniemy w muzyce lat 80. Drugim bohaterem cyklu "Historia jednej płyty" został debiutancki album angielskiego zespołu Everything But The girl - "Eden" z 1984 roku. Najbardziej fascynuje mnie w tej muzyce to, że wcale nie brzmi, jakby była nagrana w latach 80., to jest płyta, która równie dobrze mogłaby powstać dziś (tylko dziś pewnie nikt by tego nie kupił...), przynajmniej ja tak to czuję ( Each and everyone ). To jedyny taki album w dorobku Everything But the Girl. Miałam nadzieję, że znajdę coś równie pięknego wśród ich późniejszych dokonań, ale niestety nie udało mi się. W połowie lat

Historia jednej płyty odc. 1 - Sade "Promise"

Obraz
Od dawna noszę się z zamiarem zrobienia na blogu pewnego cyklu wpisów. Do stworzenia tej nazwy zainspirował mnie program w radiowej Trójce - Historia pewnej płyty. Jednak mi nie chodzi o opisanie jakichś losowych albumów, ważnych lub mniej ważnych. Uświadomiłam sobie, że jest wielu wykonawców, których uwielbiam wyłącznie za JEDNĄ płytę - bo jest najlepsza albo po prostu kompletnie inna od pozostałych. Tak powstał pomysł na cykl wpisów "Historia jednej płyty". Ostatnio mało pisałam o popularnych artystach, dlatego pomyślałam, że zacznę od kogoś, kogo chyba trudno nie zna c , czyli od Sade . Miałam taki czas, kiedy zapoznałam się z całą jej dyskografią, naprawdę próbowałam pokochac jakąś płytę w całości równie mocno, co "Promise" , ale nie udało się. "Promise", to druga płyta Sade, ukazała się w 1985 r. i mam wrażenie, że naszpikowana jest piosenkami, które każdy zna. Rzadko uznaję to za pozytywną cechę, ale w tym przypadku są to tak piękne melod

Płytowe podsumowanie 2013 roku

Obraz
Szał podsumowań trwa - dołączam i ja! Naprawdę był to dobry rok muzycznie i zdecydowanie mam o czym pisać. Z radością muszę stwierdzić, że wszystkie tegoroczne płyty, które kupiłam (no, poza jedną...), są bardzo dobre, żadnych pomyłek, czy źle wydanych pieniędzy. Każda z nich przyciągnęła moją uwagę, obok żadnej nie przeszłam obojętnie. Cieszy mnie to, zwłaszcza po 2012 roku, gdzie ukazało się dużo dobrych rzeczy, ale niewiele mnie zachwyciło. Na półce wyszukałam 10 płyt, z czego jedna to składanka z utworami rożnych wykonawców, zajmę się więc pozostałymi dziewięcioma. Wszystkie zasługują na kilka słów opisu.  Większość końcowo-rocznych rankingów zawiera płyty w jakiś sposób podobny, w ramach jednego gatunku, itp. Ja wpadłam na kompletnie szalony pomysł zestawienia ze sobą folku, jazzu, popu, klasyki, fado... Najpierw sama siebie za to skrytykowałam, przecież tak nie można, to niesprawiedliwe! Jednak potem doszłam do wniosku, że przecież te płyty mają pewne elementy wspólne. Jakie?