Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Playlista 23.12.2016 - Święta

Domyślam się, że większość z Was ten wieczór spędza ubierając choinkę, wymyślając przeróżne wariacje na temat śledzi lub karpia i rozkoszując się zapachem świeżo upieczonego ciasta, ale pomyślałam, że może do tych świątecznych przygotowań przydałaby się jakaś muzyka! Dlatego mam dla Was playlistę na youtube z utworami, których lubię słuchać na  Święta  (<-- wystarczy kliknąć w podkreślone słowo, aby wyświetlić playlistę!). Oczywiście nie będą to wyłącznie typowe piosenki świąteczne, część z nich pewnie większości w ogóle nie kojarzy się z tym momentem roku, ja jednak nie wyobrażam sobie, żeby mogły nie zabrzmieć.  1. Sting Spread a little happiness Piosenka, która zawsze kojarzy mi się z zimą, mamy nawet z przyjaciółką taką tradycję, że podsyłamy sobie linki do Spread a little happiness  jak tylko zrobi się zimno i zewsząd zaczną nas atakować świąteczne reklamy. Niech zatem i Wam Sting prześle trochę tej tytułowej radości, tak dobrej na ten czas :) 2. Feist Gatekeeper B

Etnos Ensemble w Akademii Muzycznej w Katowicach

Obraz
Listopad nigdy nie jest dobrym miesiącem do tworzenia czegokolwiek, ale już wychylam głowę spod koca, nie boję się deszczu, myślę sobie, że grudzień na pewno będzie lepszy, a przede wszystkim muszę Wam opowiedzieć o fantastycznym koncercie, na którym wczoraj byłam! Ci, którzy śledzą mój facebookowy fanpage z pewnością nie ominęli nagrań i kilku krótkich informacji o Etnos Ensemble . To zespół tworzony przez czterech fantastycznych muzyków, absolwentów Akademii Muzycznych w Katowicach i Krakowie, którzy swój klasyczny warsztat postanowili przenieść w moje ulubione rejony muzyczne - mieszają elementy muzyki klezmerskiej, polskiej, ale także dźwięki bałkańskie, a i tangiem nie pogardzą. Choć najwyraźniej słychać u wpływy żydowskie, ich brzmienie jest oryginalną etniczną mieszanką, zgrabnie połączoną z klasyczną precyzją i dbałością o każdy szczegół. Etnos Ensemble grają razem od niedawna, ale rozumieją się doskonale i kilka miesięcy temu nagrali swoją pierwszą płytę. Zachwycam się nią

Wokół XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego - kilka słów o skrzypcach i pojmowaniu muzyki

Długo wzbraniałam się przed pisaniem o skrzypcach i w ogóle o muzyce powszechnie uznawanej za poważną. Początkowo powstrzymywał mnie brak wystarczającej wiedzy, ale przecież wiedza tak naprawdę nigdy nie jest wystarczająca, zawsze się znajdzie ktoś lepiej rozeznający się w określonym temacie. Później obawiałam się (i trochę do dziś tak mam), ponieważ bardzo nie chciałam stać się typowym krytykiem muzycznym, kimś na wzór ludzi, których strasznie nie lubię.  Trwa XV Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego, to już trzeci raz, kiedy śledzę go dość dokładnie, ale za każdym razem mam kompletnie inne spojrzenie. 10 lat temu jeszcze niewiele wiedziałam o muzyce, odbierałam ją trochę uchem laika, tyle że posiadającego niezły słuch. 5 lat temu wydawałam bardzo ostre sądy, wierząc, że wszyscy muszą grać w jeden jedyny słuszny sposób - tak jak ja sama jestem uczona. W tym roku konkursu słucham znacznie bardziej liberalnie, bogatsza o 5 lat studiów, o spotkania z różnymi muzyka

Playlista 6.10.2016 - Wielcy pieśniarze fado

Ta playlista prędzej czy później musiała powstać. Nie samymi młodymi pieśniarzami fado żyje, bez wielkich nieżyjących mistrzów nie byłoby tych wszystkich artystów, którymi współcześnie się zachwycamy. Moja przygoda z fado zaczęła się od nowych nagrań, spośród dawnych początkowo znałam tylko pojedyncze utwory Amálii, a czas na prawdziwe zachwyty i zaskoczenia przyszedł później. Podobnie jak w przypadku playlisty z Wielkimi męskimi głosami, postanowiłam wybrać dla Was nagrania moich ukochanych pieśniarzy i pieśniarek fado, których nie ma już na tym świecie. Nie są to wszystkie najważniejsze postaci, jak to zwykle u mnie bywa - wybór jest absolutnie subiektywny. Wyjątkowo w dzisiejszej playliście każdy z wykonawców pojawia się dwa razy, starałam się wybrać kontrastujące ze sobą utwory. Zapraszam do zapoznania się z  Wielkimi pieśniarzami fado ! 1. Fernando Maurício Pieśniarz, którego odkryłam dopiero podczas drugiego pobytu w Lizbonie i do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że tak późno

Lizboński pamiętnik. 5. Maria da Mouraria i pożegnanie...

18 września godz. 22:04 Ostatni wieczór... pożegnanie z Lizboną i wizyta w Maria da Mouraria, klubie Héldera Moutinho w samym sercu Mourarii, być może najbardziej fadowej dzielnicy. Bardzo przyjemne są te momenty, kiedy idę słuchać fado, nigdy do końca nie wiem kogo się spodziewać i pojawia się ktoś z moich ulubionych wykonawców. Tym razem było podobnie, zza rogu wyłoniła się Maria da Nazaré. Pierwszy raz usłyszałam ją w filmie "Fados" Carlosa Saury i spodobał mi się jej głos, rodzaj ekspresji, ucieszyłam się, że będę mogła dowiedzieć się jak brzmi na żywo. Maria usiadła wraz z dwoma gitarzystami i stworzyła niezwykłą atmosferę skupienia. Jest w jej głosie coś szczególnie tragicznego, przejmującego, każde smutne fado śpiewa całą sobą, a i te weselsze mają w sobie coś melancholijnego. Może dlatego, że Maria nie zabawia publiczności, przekazuje emocje, opowieści głęboko ze swojego wnętrza. Zawsze ciekawie jest w klubach posłuchać tych dojrzalszych pieśniarzy, ich interpretac

Lizboński pamiętnik. 4. Muzyczna wielokulturowość

17 września godz. 21:38 Kolejny piękny lizboński dzień za mną. Udało mi się wreszcie obejrzeć trochę nowej Lizbony - w końcu ile można zachwycać się tylko starymi dzielnicami. Wycieczka do Parque das Nações, na tereny EXPO'98 okazała się fantastyczną przygodą, ale dzień bez fado byłby dniem straconym. Odwiedziłam również niedawno otwarte Casa Fernando Maurício. Nareszcie Król Fado doczekał się swojego muzeum, w dodatku pięknie zrobionego. Po niewielkim pomieszczeniu gości oprowadza sympatyczny człowiek, dobrze zorientowany w twórczości i biografii Fernando Maurício. Nazwa muzeum jest może odrobinę myląca, bo nie jest to stricte dom tego wybitnego pieśniarza, a jedynie miejsce, gdzie zgromadzone zostały przeróżne pamiątki, stare dokumenty, nagrody, płyty itp. Mimo to, muzeum ukryte w wąskich uliczkach Mourarii powinno znaleźć się na liście "koniecznie do odwiedzenia" każdego fana fado. Nawet jeśli dla kogoś byłoby to pierwsze spotkanie z Fernando Maurício, jestem pewna, ż

Lizboński pamiętnik. 3. Noc wrażeń w Mesa de Frades

16 września godz. 23:42 Mesa de Frades - tu jest jednak jak w domu. Zwłaszcza, kiedy przed drzwiami spotykam gitarzystę portugalskiego Pedro de Castro, który po kilku słowach przypomnienia i kilku sekundach przyglądania się stwierdza, że mnie pamięta! A to wszystko przy dźwiękach uroczej Teresinhi Landeiro. Szkoda, że przez drzwi posłuchałam tylko jednego fado, w środku drugiego i koniec... ale może jeszcze Teresinha powróci! W następnej turze pojawił się pan, którego nazwiska niestety nie znam i zaprezentował fado... deklamacyjne. Nie jest to mój ulubiony rodzaj śpiewania, ale nawiązując do wczorajszych notatek: ten pan miał CHARAKTER i śpiewał O CZYMŚ, a jego opowieści były przekonujące. Tyle wrażeń! Tyle wrażeń, że aż nie nadążam pisać. Następna pieśniarka zaprezentowała dojrzałe piękne interpretacje fado. Pokazała również, że fado można śpiewać dobrze delikatnym głosem, jeśli po prostu wie się jak go używać i chce się poszukiwać. Jednak przyznam szczerze, że śpiewanie tej pieś

Lizboński pamiętnik. 2. Wieczór w klubie Senhor Vinho

15 września godz. 19:26 mieszkanie Z każdego okna inne fado... :-) Urocza mieszanka głosów i dźwięków gitar. Zbliża się wieczór... Godz. 21:23 Przyznaję, mam mały problem z Sr. Vinho. Ilość rozgadanych turystów przychodzących tu wielkimi grupami, jest zastraszająca! Ale złe wrażenie natychmiast zacierają muzycy. Dziś zaczęła Ana Margarida. Myślę, że trudno musi być rozpoczynać wieczór fado. Potrzeba bardzo mocnej, charakterystycznej interpretacji i dużo uroku osobistego, żeby odciągnąć tłumy od talerzy... Anie Margaridzie się to udało. Zaczarowała mnie swoim ciepłym, a jednocześnie mocnym głosem. We wspaniałej akustyce klubu każdy dźwięk był nośny, wypełniał salę światłem, łagodnością i bardzo spontanicznymi emocjami. Gitarzyści (Paulo Parreira i Rogério Ferreira), jak zwykle tutaj, idealnie podążają za gestem, głosem i ruchem pieśniarki... Początek był dobry, ale to, co wydarzyło się przed chwilą w wykonaniu Vanessy Alves, wzruszyło mnie, "szarpnęło" mną, tak jak w fad

Lizboński pamiętnik. 1. Przelot i pierwszy wieczór

Kiedy byłam w Lizbonie 3 lata temu, nie udało mi się zrealizować planu regularnego pisania na blogu, ani nawet zrelacjonowania tej wyprawy po powrocie do Polski. W tym roku uparłam się, że zrobię pełną relację dzień po dniu! Nie wszędzie jest internet, więc postanowiłam wrócić do starego, dobrego papieru i długopisu. Przyjechałam do Lizbony z notatnikami, które mieszczą się w każdej torebce, dzięki temu będę miała szanse zapisać wszystkie ulotne wrażenia, a później przedstawić je Wam na blogu. 14 września godz. 20:16 Lizboński pamiętnik - czas start! Wprawdzie do Lizbony jeszcze nie doleciałam, ale portugalska muzyka już jest blisko - wystarczyło otworzyć samolotową gazetkę, żeby znaleźć artykuł o Carminho. Swoją drogą, kiedy 3 lata temu leciałam z/do Lizbony, także czytałam coś o Carminho. Dziś natknęłam się na różne opowieści o jej postrzeganiu muzyki, a przede wszystkim na informacje o nadchodzącej nowej płycie! Kto zagląda na facebookową stronę, ten zapewne już widział, że Carm

Męskie emocje według Korteza i Krzysztofa Zalewskiego

Obraz
Drodzy Czytelnicy, wracam do Was po przerwie! Minęło sporo czasu, ale okres przedwakacyjny (sesja, a w moim przypadku dyplom i pisanie pracy magisterskiej), a także wakacje nie sprzyjają długiemu siedzeniu przy komputerze i tworzeniu nowych postów. Na szczęście pomysłów nie brakuje, a wręcz mnożą się tak, że nie wiedziałam od czego zacząć. Po długich przemyśleniach postanowiłam, że w pierwszym poście powinien pojawić się człowiek, który zachwycił mnie bardzo niedawno, o świeżych zachwytach pisze się przecież najprzyjemniej - stąd obecność Korteza. Jednak przypomniałam sobie, że jest jeszcze Krzysztof Zalewski, muzyka z jego płyty "Zelig" wypełniła mi większość zeszłorocznych wakacji, a nie pojawił się na blogu nawet na chwilę. Z pozoru Kortez i Zalewski, to zupełne przeciwieństwa - muzyczny introwertyk i ekstrawertyk, proste i kompletnie zakręcone piosenki, ale wszystko co robią jest niesamowicie szczere i autentyczne. Choć używają kompletnie innych środków, to mam wrażenie

Siesta Festival 2016

Nie ma nic przyjemniejszego, niż wrócić z festiwalu ze świadomością, że przez kilka dni obcowało się z muzyką, która wzbogaca, rozwija, wzrusza, ale również wywołuje uśmiech na twarzy, czy prowokuje do tańca. Cudownie jest usiąść do komputera i zacząć pisać recenzję ze świadomością, że można się prawie wyłącznie zachwycać, bo nie za bardzo jest co krytykować! W Gdańsku właśnie zakończyła się VI edycja Siesta Festivalu – muzyka świata znów rozbrzmiewała w Filharmonii Bałtyckiej i Klubie Parlament. Dla mnie był to festiwal szczególny, bo odnalazłam na nim wszystko to, czego odrobinę zabrakło mi w zeszłym roku. Organizatorzy w ciągu trzech dni festiwalowych zapewnili słuchaczom wachlarz najróżniejszych emocji i przeżyć muzycznych. Był czas zarówno na to, by się wytańczyć, jak i na to, by muzyki po prostu posłuchać, dać się ponieść gwałtownym emocjom i udać się w dźwiękową podróż w najodleglejsze rejony świata. Festiwal otworzyła moja ukochana wokalistka z Wysp Zielonego Przylądka - L

Siesta Festival 2016 już w kwietniu!

Rzadko na moim blogu pojawiają się zapowiedzi koncertów, ale jest pewien festiwal, bardzo mi bliski, który naprawdę zapowiadać trzeba! W dniach 22-24 kwietnia, w Gdańsku , po raz szósty odbędzie się Siesta Festival . Artyści znani z trójkowych audycji Marcina Kydryńskiego ponownie rozgrzeją polską publiczność. Tegoroczna edycja zapowiada się niezwykle różnorodnie, będzie z pewnością czas na chwilę zadumy, wzruszeń, tańce, myślę, że koncerty przyniosą wiele niespodzianek i emocji. Choć festiwal oficjalnie rozpocznie się w piątek 22 kwietnia, to już 21 kwietnia o godz. 22 w Sali Kameralnej Filharmonii Bałtyckiej, podczas Nocy Fado można będzie posłuchać Marco Oliveiry . Pieśniarz wystąpi także podczas dwóch następnych wieczorów - 22 i 23 kwietnia. Warto dodać, że wraz z Oliveirą wystąpią: pieśniarka Vania Conde i gitarzysta portugalski Ricardo Perreira - wszyscy oni na co dzień związani są z lizbońskim klubem (niedawno otwartym w domu Marii Severy) - Maria da Mouraria. Marco Oliveira

Mísia w Teatrze Starym w Lublinie

Fado to dla mnie muzyka, którą muszę co jakiś czas "dostarczać" swojemu organizmowi, inaczej czegoś bardzo mi brakuje. Oczywiście płyty nie wystarczają, potrzebne są koncerty i to dobre, bo tylko one naprawdę zaspokajają ten głód. Nigdy nie byłam wielką fanką Mísi, wydawała mi się zbyt teatralna, a jej fado zbyt odległe od tradycyjnego brzmienia tej muzyki. Do pojechania na jej koncert w Lublinie przekonał mnie... jeden utwór - Tive um coração, perdi-o . Wiedziałam, że jeśli cała nowa płyta brzmi w ten sposób, to i koncert z pewnością mnie nie rozczaruje. Nie myliłam się ani trochę, to był niezwykły wieczór - fado dojrzałe, przemyślane, bez udziwnień - co nie znaczy, że bez poszukiwań. Najnowsza płyta Mísi - "Para Amália", to album poświęcony Amálii Rodrigues, znalazły się na nim nowe interpretacje piosenek wykonywanych kiedyś przez Amálię, ale również współczesne kompozycje, wiersze opowiadające o Amálii. W przepięknym wnętrzu Teatru Starego, z towarzyszeniem Lui

Płytowe podsumowanie 2015 roku

Obraz
Każdy kto śledzi mojego bloga, wie, że początek stycznia to moment, kiedy należy wyczekiwać podsumowania minionego roku. Zaspokajam Waszą ciekawość i zapraszam do zapoznania się z ciekawymi płytami z 2015 roku. To był dziwny muzycznie rok - przyniósł zachwyty spodziewane i zaskakujące, ale także rozczarowania i choć staram się na tym blogu krytykę ograniczać do minimum, czuję, że jednak o tych rozczarowaniach także powinnam wspomnieć. Ponownie pokusiłam się o ułożenie płyt zupełnie różnych brzmieniowo w kolejności od najlepszych, do najgorszych. Jednak muszę zaznaczyć, że z pierwszych trzech płyt równie dobrze mogłabym stworzyć potrójne pierwsze miejsce, bo to trzy jednakowo genialne, świeże i odkrywcze albumy. 1. Melody Gardot "Currency of man" Ostatnio rzadko zdarza mi się trafiać na płyty, które naprawdę od początku do końca nie mają żadnego gorszego fragmentu. "Currency of man" jest płytą, na której każdy dźwięk jest przemyślany, idealnie wyważony, a