Fado pod prąd modzie. O płycie "Só a Cantar" Duarte
Obiecałam sobie, że będę zamieszczać na blogu więcej recenzji płyt, a ponieważ przyleciały do mnie ostatnio nowości z Lizbony, postanowiłam opowiedzieć Wam o jednej z nich. Tak wyszło, znów będzie o fado, ale moje statystyki mówią, że to lubicie, co cieszy mnie niezmiernie! O Duarte chyba nigdy nie pisałam na blogu, zawsze docierał do mnie spóźniony. To duże zaniedbanie. Mimo że początkowo miałam opory, przekonałam się, że jest on jednym z najciekawszych młodych pieśniarzy. Niewątpliwie jego pomysł na fado różni się od głównego nurtu i z radością stwierdzam, że artysta konsekwentnie się tego trzyma. Uparcie nie daje się pochłonąć tej potwornej modzie na pop-fado, tylko szuka swojej drogi, odrobinę pod prąd. Przekonałam się o tym już na jego poprzedniej genialnej płycie – Sem Dor Nem Piedade , gdzie zachwycił mnie swoimi świeżymi pomysłami muzycznymi, które jednocześnie nie zabijają ducha tradycyjnego fado. Nowa płyta – Só a Cantar jest znacznie prostsza, ale nadal ma w sobie tę po