Anna Maria Jopek

Nareszcie! I już najwyższa pora na wpis, który czeka kilka miesięcy na powstanie. A Anna Maria Jopek zdecydowanie zasłużyła sobie na to, by znaleźc się wśród artystów tworzących muzykę prawdziwą, autentyczną.

Długo przekonywałam się do muzyki Ani, zresztą nadal nie uważam się za FANKĘ, jeśli już to mogę się trochę nazwac "fanką od ID", bo właśnie płyta ID w pełni pokazała mi jakie Ania ma możliwości. Początek (Spróbuj mówic kocham), pierwsze dźwięki - miały w sobie jakieś niezwykłe ciepło, magię, głębię, to była inna Anna Maria Jopek niż ta, którą słyszałam wcześniej. A dalej było coraz lepiej, z każdym utworem Ania jakby otwierała się coraz bardziej, aż wreszcie przyszedł Soul dealer i tu uświadomiłam sobie jaki mocny, ciekawy głos potrafi wydobyc z siebie Ania, jak wiele jest w niej fantazji, pomysłowości, ale przede wszystkim... ludowości i o tym też będę pisac dalej.

Jednak to nie recenzja ID. Chociaż jest to płyta właściwie perfekcyjna, to ja nie za nią uwielbiam Anię. Anię uwielbiam za koncerty. W przypadku wielu artystów jest tak, że płyty studyjne nie pokazują w pełni ich możliwości, ale jeśli chodzi o Annę Marię, ta przepaśc jest dla mnie szczególnie duża. Ania na koncertach to jednocześnie perfekcjonistka i wulkan energii, potrafi sprawic, ze od mocy jej glosu drżą szyby w oknach, a za chwilę publicznośc ledwo oddycha, by móc wysłyszec jak Ania "pieści" cichą melodię. Uwielbiam ludzi, którzy bawią się głosem, którzy nie boją się ciągle poszukiwac, sprawdzac "co właściwie jeszcze to moje gardło może z siebie wydobyc". Taką Annę Marię Jopek lubię najbardziej - takiej Anny Marii Jopek nie ma na płytach studyjnych. Jest sporo dobrych wokalistek, które ładnie zaśpiewają lekko jazzujące piosenki i pozwólmy im to robic. Ania potrafi zaśpiewac więcej i tego od niej chcę, bo już wiem, że potrafi... i to jak! Uwielbiam kiedy śpiewa bez tekstu, kiedy wyraźne wpływy polskiej muzyki ludowej w jej głosie przeplatają się z jazzową harmonią i wszystko to ujęte jest w formy mini utworów. Takim niezwykłym dla mnie utworem jest Felicjanek 10 - 7 minut, każda zaskakująca... i ta wielobarwnośc głosu Ani.
Namiastką tego co Anna Maria Jopek potrafi pokazac na koncertach, namiastką tego szaleństwa i improwizacji jest płyta Jo&Co. Chocby Aya (1984) w duecie z Dhaferem Youssefem jest jednym z tych fragmentów Jo&Co, którego nie da się posłuchac obojętnie...
Po tej płycie wiedziałam już, że na koncercie na pewno się nie zawiodę, ale muszę przyznac, że mój pierwszy koncert - Lisbon Stories - przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. To wtedy chyba pierwszy raz pojawiła się w mojej głowie myśl "Boże, ona jeśli tylko zechce, może zaśpiewac wszystko!". W tym koncercie było tyle słońca, pozytywnej energii i naturalności - niezapomniany wieczór. Dalej było tylko coraz lepiej... kameralny koncert z triem Filipa Wojciechowskiego i odważne, ciekawe spojrzenie na Chopina - czyli jeden z tych koncertów, na których siedzi się jak na dobrym filmie, trudno się poruszyc, zamknąc oczy, cokolwiek powiedziec. Wreszcie ostatnia próba do "Polki" w Jazz Cafe w Łomiankach. Można powiedziec, że dostałam to na co tak bardzo czekałam, jeszcze więcej ludowości (choc to oczywiście duże uproszczenie tego co ma w sobie "Polka")! Mam wrażenie, że właśnie w takich brzmieniach Ania odnajduje się najlepiej. Siedziałam tam i czułam, że to jest cała ona, jej słowiańska dusza, jej emocje, jej harmonia, jej melodie, że nareszcie wszystko jest na miejscu. Nie wiem co miał w sobie takiego początek tego koncertu/próby, może po prostu była to myśl, że to moje spełnienie marzeń, ale wzruszyłam się słysząc taką interpretację znanego mi dobrze utworu - http://www.youtube.com/watch?v=b28IrJvPgVM).

Po tym koncercie postanowiłam też sobie, że nie będę spokojnie reagowac na opinie typu "Anna Maria Jopek nie umie śpiewac". Oczywiście, jednym to odpowiada, innym nie, ale... znajdźcie mi drugą taką wokalistkę! Znajdźcie mi drugą wokalistkę, która na przestrzeni kilkunastu lat tak bardzo się rozwinęła, wokalistkę, która poszukuje równie dużo co Ania, która miesza przeróżne wpływy, stylistyki, a jednak wciąż ma to jakiegoś niezwykłego...polskiego ducha. Czasem myślę sobie, że naprawdę wolę Anię, która na początku swojej kariery zupełnie mnie interesowała, do której pierwszych płyt pewnie nigdy się nie przekonam... niż wielkie, wybitne od pierwszej chwili WOKALISTKI, które zostały w tym samym punkcie, w którym były na początku swojej kariery i mimo wielu lat śpiewania, sprawiają wrażenie jakby nie nauczyły się niczego.

Wiem jedno, jeśli usłyszę od kogoś, że Anna Maria Jopek jest nudna, mówię - "idź na koncert, potem pogadamy". Więc idźcie na koncert, a jeśli tylko macie otwarte głowy i uszy - nie zawiedziecie się! ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Historia jednej płyty odc. 1 - Sade "Promise"

Podróż w świat ciemnych emocji [„Tango” Yasmin Levy w NOSPR]

Edyta Bartosiewicz