Fado cz. V - Przegląd moich ulubionych wykonawców

W ostatnim wpisie chciałabym przedstawić wszystkich pozostałych wykonawców fado, których cenię, a jednak nie zdecydowałam się im poświęcić osobnego wpisu na moim blogu. Części z nich nie słucham aż tak intensywnie, część dopiero zaczyna i trudno przewidzieć co dalej będą nagrywać. Mimo to muszą się tutaj znaleźć, bo chcę pokazać jak fado potrafi być różnorodne i jak wielu jest świetnych pieśniarzy, którzy osiągnęli popularność np. tylko w Portugalii, a talentem zasługują absolutnie na karierę międzynarodową.

Zacznę jednak od kilku objaśnień, do których zmusiło mnie ostatnie wertowanie internetu w poszukiwaniu informacji o fado po polsku. Owszem, jest coraz lepiej, bo coraz więcej o fado w języku polskim się pisze, niestety wciąż z błędami.

Wspominałam w poprzednich wpisach o tzw. "tradycyjnym fado" (fado tradicional). Postaram się w dużym skrócie wyjaśnić, czym ono jest. Istnieje wiele tradycyjnych melodii, do nich każdy pieśniarz może dobrać dowolny tekst, byle tylko pasował liczbą zgłosek do muzyki. Często są to wiersze wybitnych portugalskich poetów. Do najstarszych fado tradycyjnych należą m.in. Fado Menor, Fado Mouraria i Fado Corrido. Wśród starszych melodii rzeczywiście trudno jest odnaleźć autorów, dlatego w okładkach płyt spotkamy się z określeniem "popular". Tych melodii jest jednak niewiele. Na większości płyt odnajdziemy nazwiska dwóch autorów - muzyki i tekstu. Określenie "fado tradycyjne" nie mówi nam bowiem o tym, że kompozytor jest anonimowy - te melodie powstawały kiedyś i powstają do dziś, i mają konkretnych twórców. Jak w takim razie na słuch rozpoznać tradycyjną melodię fado, czym się charakteryzuje? Jest wiele zasad dotyczących ich układania, ale jednym z najbardziej charakterystycznych elementów może być np. brak refrenu. Mamy więc zwrotki z taką samą melodią, choć wykonawcy zazwyczaj chcąc zbudować dramaturgię dodają melizmaty, czy odrobinę zmieniają dźwięki, wciąż jednak pozostając w ramach tego samego, niezmiennego schematu harmonicznego.
Trzeba pamiętać, że fado tradycyjne, to przede wszystkim MUZYKA, a nie tekst. Oczywiście teksty poruszają podobne tematy związane z przeznaczeniem, tęsknotą, miłością, Lizboną, ale nigdy melodia nie jest przypisana do konkretnego wiersza. Co w takim razie z przebojami fado, które mają wpadające w ucho refreny? Są to zazwyczaj piosenki stylizowane na fado, gdzie tekst i muzyka tworzą nierozerwalną całość. W nich obok tytułu utworu nie znajdziemy nazwy fado, podawanej w nawiasie. Te dwa rodzaje fado różnią się jednak od siebie tylko budową, sposobem podejścia do kompozycji, czy zróżnicowaniem harmonii (fado tradycyjne opiera się na prostych akordach, bardziej skomplikowane znajdziemy w kompozycjach stylizowanych na fado), jednak trudno o większe różnice brzmieniowe.
Pisałam także często o klasycznym fado. To określenie służy mi do sprecyzowania obsady wykonawczej. W swoich wpisach omawiam póki co wyłącznie fado lizbońskie (w odróżnieniu od fado z Coimbry), więc klasycznym fado nazywam takie, gdzie mamy do czynienia z pieśniarką lub pieśniarzem, gitarą portugalską (guitarra portuguesa) i gitarą klasyczną (viola do fado). Dziś prawie zawsze pojawia się też gitara basowa (baixo acustico) lub rzadziej kontrabas (contrabaixo).
Kolejną kwestią dziwnie tłumaczoną jest słowo "saudade". Jest ono nieprzetłumaczalne, może więc sprawiać problemy, ale odnosi się do pewnego rodzaju smutku, tęsknoty za czymś, co utracone, co nie powróci. Saudade jest charakterystyczne dla Portugalczyków, słychać je w każdej pieśni fado, zarówno jako część tekstu, jak również jako emocję.
Na koniec kwestia tego co właściwie pieśniarz ma do przekazania. W wielu miejscach czytam, że fado jest przesycone smutkiem, że pieśniarz powinien ten smutek przekazać publiczności, doprowadzić ją do łez. Jest w tym trochę prawdy, ale myślę, że nie powinniśmy nazywać tego "smutkiem", tylko raczej "emocjami". Fado nie jest muzyką, która ma nas prowokować do myśli samobójczych, wprowadzać w nastrój depresyjny. Buntuję się przeciwko takiemu jej określaniu. Pieśniarz przekazuje swoje emocje, w pewien sposób je wyrzuca, oczyszcza się z nich, a my - słuchacze powinniśmy się oczyścić razem z nim. Łzy wzruszenia są wskazane, ale z uśmiechem, zachwytem nad pięknem usłyszanego fado i wewnętrznym uspokojeniem.

Myślę, że ostatnia kwestia poruszona przeze mnie w tym drobnym wyjaśnieniu jest dobrym wstępem do właściwego tematu dzisiejszego wpisu. Zapraszam do zapoznania się z moimi ulubieńcami.

Zacznę od wielkiego i legendarnego Alfredo Marceneiro, który był inspiracją nawet dla samej Amalii Rodrigues, zresztą jest nią do dziś dla młodych pieśniarzy fado. Co jednak zabawne, nie znalazłam nikogo, kto miałby choć trochę podobny głos do niego. Alfredo jest niepowtarzalny. Pozostawił po sobie wiele melodii fado, do których sięgają współcześni artyści. Tutaj w jednym ze swoich sztandarowych utworów A Casa da Mariquinhas. Uwielbiam jego delikatny, zachrypnięty głos... był i będzie zawsze oryginalny w świecie fado.

Drugą pieśniarką, też już legendarną, którą wciąż jeszcze odkrywam, a interesuje mnie coraz bardziej, jest Herminia Silva. Wydaje nam się, że wszyscy młodzi pieśniarze fado śpiewają niesamowicie, tak inaczej, a tymczasem im więcej słucham wielkich nieżyjących mistrzów, tym bardziej widzę brak oryginalności tych młodych. Posłuchajmy więc jasnego, przejrzystego głosu Herminii śpiewającej Fado da sina w filmie Um Homem do Ribatejo. Niestety akompaniament jest tu odrobinę plastikowy, ale pozwala cieszyć się jej głosem. I? Ilu znajdziemy dziś pieśniarzy, którzy z pewnością jej słuchali? Wielu!

Następna postać, której nie może tu zabraknąć, to Fernando Mauricio. Do niedawna nie miałam pojęcia o tym, że istniał tak wspaniały pieśniarz. Jednak będąc w Lizbonie trudno się o nim nie dowiedzieć, bo prawie każdy Lizbończyk nazywa go najwspanialszym pieśniarzem wszech czasów. Niewątpliwie był postacią niezwykle charakterystyczną, śpiewał w sposób nowoczesny, bardzo emocjonalnie... i ten głęboki głos... Fado do Meu Fado.

Ostatnią nieżyjącą mistrzynią, jaką wybrałam jest Lucilia do Carmo. Wydaje mi się odrobinę zapomniana, jakby w cieniu wielkiej Amalii, a szkoda, bo były tak różne, że spokojnie mogły robić karierę równocześnie. Lucilia spodobała mi się, bo zawsze miała w swoim sposobie śpiewania coś ludowego, niesamowicie prostego. Wśród wszystkich rozwibrowanych, przepełnionych emocjami pieśniarzy ona była surowa, oszczędna i bardzo konkretna w każdym wyśpiewywanym słowie. Foi na travessa da palha.

Kolejną postacią, którą dopiero poznaję i coraz bardziej mnie interesuje jest Maria da Fé. Wspaniała pieśniarka, która w dodatku wraz z mężem otworzyła jeden z bardziej znanych obecnie klubów fado - Sr. Vinho. Cieszy mnie, że zbiera tam najlepszych pieśniarzy, ale też nie może być inaczej, jeśli sama jest tak doskonałą pieśniarką. Pierwszy raz przysłuchałam się jej dokładniej, słysząc to nagranie Maldição - http://www.youtube.com/watch?v=nlhpnfI5QFs. Nagle ktoś zbliżył się do mojego ukochanego wykonania Amalii! Do dziś nie mogę się oderwać od Maldição w wykonaniu Marii da Fé, ale polecam także jej inne nagrania, bo jest wielką pieśniarką.

Najwyższa pora na być może jednego z najważniejszych współczesnych pieśniarzy. Carlos do Carmo znany jest nie tylko w Portugalii, reprezentował nawet swój kraj na Eurowizji w 1976 r. Myślę, że jest on pewnego rodzaju uosobieniem "nowego fado". Największą popularność przyniosła mu płyta "Um homem na cidade" (która jest zresztą i moją ulubioną) wydana w 1977 r. Mówi się, że była to pierwsza tzw. "wolna płyta fado", po obaleniu reżimu Salazara. Myślę, że muzycznie dużo większym przełomem mogła być już płyta "Com que voz" Amalii Rodrigues, wydana 7 lat wcześniej, a ważniejszym elementem na tej płycie Carlosa do Carmo wydają mi się teksty. Bowiem opisują one nową Lizbonę, współczesną, z jej charakterystycznymi tramwajami O amarelo da carris, a przede wszystkim... Lizbonę wolną nareszcie od reżimu faszystowskiego (Um homem na cidade z filmu Fados). Nie bez powodu zwracam u Carlosa tak dużą uwagę na warstwę tekstową. Nie wiem, czy ktoś przed nim śpiewał z taką dbałością o tekst, zbliżając się nawet odrobinę do piosenki aktorskiej, bez wyśpiewywania melodii rozwibrowanym głosem. Cóż, Carlos jest w końcu synem Lucilii do Carmo, nic dziwnego, że odziedziczył więc po niej pewną surowość, jednak jego fado to już w najmniejszym stopniu nie jest fado tradycyjne. Otworzył drogę do zupełnie nowego fado, którą podchwycili młodzi pieśniarze w latach 90.

Mimo że próbuję słuchać coraz więcej starszych nagrań fado, to jednak najbardziej pochłania mnie słuchanie tych młodszych wykonawców fado. Opisywałam już jednego z uzdolnionych braci Moutinho - Camane (naprawdę nazywa się Carlos Manuel Moutinho), ale ma on jeszcze dwóch braci, którzy także śpiewają fado. Ja zwłaszcza uwielbiam Heldera. Być może jego głos jest nawet głębszy od głosu Camane, ale z pewnością obaj równie mocno poruszają słuchacza. Nagrania Heldera odbiegają odrobinę od klasycznego fado. Zresztą Helder chętniej wydaje płyty innych młodych, zdolnych artystów niż swoje. A szkoda, bo takich głosów jak jego mało jest na świecie. Fado Bailado.
Trzeci i najmłodszy brat, to Pedro Moutinho póki co nie do końca przekonuje mnie i swoim głosem, i nagraniami, ale warto o nim wspomnieć, bo jego koncert, to była prawdziwa dawka lizbońskiego słońca. Bo Pedro ma o wiele jaśniejszą barwę głosu od swoich starszych braci, śpiewa delikatniej i chociaż wolę głosy niższe i głębsze, lubię go i z radością tutaj prezentuję: Um copo de sol.

Jedną z najwspanialszych dla mnie pieśniarek, wciąż za mało docenianych, jest Katia Guerreiro. Uwielbiam jej głos. Rozpoznaję ją od pierwszych dźwięków, bo potrafi każdy dźwięk pieścić i ani jednego nie pozostawia nieprzemyślanego. Myślę, że śmiało mogę o niej powiedzieć, że "śpiewa pięknym dźwiękiem". To jedna z tych pieśniarek fado, która, tak jak Mariza, ma w sobie światło. Fado dos olhos . Jednak to światło wcale nie przeszkadza jej w śpiewaniu fado w sposób bardzo emocjonalny, czasem wręcz rozdzierający, a przy tym Katia nie krzyczy, nie "rozrywa" siebie. Saudades do Brasil em Portugal. Zwróćcie uwagę na Katię i pozwólcie jej zarazić się tym światłem, odprężcie się przy ciepłej barwie jej głosu.

Spośród tych najmłodszych najlepszych pieśniarzy zawsze obok Carminho stawiam Ricardo Ribeiro. Moim zdaniem ma jeden z najbardziej zjawiskowych głosów, jakie współcześnie można usłyszeć. Słuchając go jednak nie mogę się pozbyć wrażenia, że wiernie kopiuje sposób śpiewania Fernando Mauricio. Ciekawa jestem czy i kiedy odnajdzie w pełni SWÓJ głos. Mimo to nigdy nie zapomnę występu Ricardo w Mesa de Frades. Jego donośny głos wypełniał cały ten mały lokal, a ja słuchałam każdego jego dźwięku, nie sposób było znudzić się choćby na chwilę. Panował doskonale nad swoim głosem, czarował... by wreszcie na koniec wzruszyć i wywołać gromkie brawa. Agua louca da Ribeira
Ciekawi mnie bardzo co będzie nagrywał dalej, bo oprócz fado śpiewa też stale z zespołem Rabih Abou-Khalila, grającego na oud - tworzą razem niezwykłą mieszankę fado z muzyką arabską, okazuje się, że może się to doskonale łączyć.

Kolejna według mnie świetna i niedoceniona pieśniarka, to Ana Sofia Varela. Lubię jej emocjonalność i porywczość. Ma w sobie gwałtowność, która mnie fascynuje. Chociaż na pewno daleko jej do łagodności np. Katii Guerreiro, zwróciłam na nią uwagę od samego początku. Jej pierwsza płyta mnie nie poruszyła, czuło się, że zdominowana jest przez producenta i cała płyta była dla mnie zbyt... "ładna", ale już na "Fados de amor e pecado" zdecydowanie pokazała siebie, z radością słuchałam tych dźwięków i zastanawiałam się dlaczego nie słyszę okrzyków zachwytu nad tak oryginalną artystką. Fado de Amor e Pecado

Interesującą młodą pieśniarką jest też Raquel Tavares. Można dyskutować nad oryginalnością jej śpiewania, bo wyraźnie słychać u niej wpływy np. Lucilii do Carmo, ale przyglądam się Raquel i myślę, że odnajdzie swój własny głos, swoją drogę. Niewątpliwie ma ciekawą barwę głosu, sama też próbuje grać na gitarze portugalskiej (pisałam, że rzadko pieśniarze piszą sobie sami teksty, a jak rzadko pieśniarki sięgają po gitarę portugalską!), poza tym jest absolutnie urocza i robi coraz większą karierę. Myślę, że jej fado spodoba się na świecie. Dlaczego? Przeglądając teraz jej nagrania na youtube i przypominając sobie, jak słuchałam jej 4 lata temu w Lizbonie, zrozumiałam, że ona może zmieniać się jak kameleon. Potrafi śpiewać żywiołowo, radośnie, ale również z absolutnym skupieniem i świadomym budowaniem napięcia, wzrusza słuchaczy. Ale ja najbardziej lubię ją taką żywiołową Rosa da Madragoa

Będąc w Lizbonie rok temu, założyłam sobie, że oprócz planowanego wcześniej kupienia określonych płyt, znajdę też jakąś nową. Chciałam zupełnie sama, w ciągu tych kilku minut, odkryć kogoś. I odkryłam! Oczywiście najpierw spodobała mi się okładka płyty, potem odnalazłam na niej kilka znajomych nazwisk i uznałam, że trzeba sprawdzić jak śpiewa Luisa Rocha. Jest kolejną z tych bardzo...łagodnych pieśniarek. Ujął mnie jej ciepły i głęboki głos. Wciąż nie mogę znaleźć informacji ile ma lat, ale śpiewa z bardzo dużą dojrzałością. Poza tym na płycie spodobały mi się kompozycje, w większości nowe, kilka napisał nawet Paulo de Carvalho. Myślę, że muzycznie blisko jej do Carlosa do Carmo, choć to zupełnie inny rodzaj śpiewania. Luisa bardzo mnie ciekawi, mam nadzieję, że coś jeszcze o niej usłyszę! Se o meu amor fosse um fado

Na koniec musi się tu znaleźć miejsce na dwie młode pieśniarki, których płyt jeszcze nie mam, ale wierzę, że niebawem dołączą do mojej kolekcji. Pierwsza z nich to Gisela João, do niedawna wokalistka zespołu Atlantihda, teraz rozpoczyna karierę solową. Bardzo jestem ciekawa co będzie śpiewać, jakie fado. W Sr. Vinho przekonałam się, że Gisela doskonale odnajduje się w tradycyjnym fado, jest bardzo swobodna, a przede wszystkim ma taki głos, jakie bardzo w fado lubię - lekko zachrypnięty i głęboki. Teraz czekam na płytę (która jest już w portugalskich sklepach!), a póki co cieszę się z takich nagrań: Meu amigo esta longe
Druga z tych młodych pieśniarek, to Vanessa Alves, którą także słyszałam w Sr. Vinho. Ma w swoim sposobie śpiewania coś takiego, że się jej po prostu wierzy. Jest bardzo autentyczna i emocjonalna. Ciekawe, czy zdecyduje się kiedyś na nagranie solowej płyty, czy pozostanie przy śpiewaniu jedynie w klubach. Mam nadzieję, że nie straci tego co ma w głosie i będzie się rozwijać Fado Magala.


To już wszyscy, których wybrałam. Wiadomo, że pieśniarzy jest dużo, dużo więcej, ale to mój subiektywny wybór. Wiadomo też, że wielu jeszcze nie znam, mam nadzieję, że tych najzdolniejszych uda mi się kiedyś odkryć. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób czytających ten wpis zdziwi się, dlaczego nie ma tu kilku gwiazd "fado". Wynika to z tego, że większość tych gwiazd nie śpiewa fado, jest to raczej mieszanka stylistyczna, oparta na fado (np. Cristina Branco, czy Misia), a ja starałam się tu znaleźć tych, którzy pozostają fado wierni. Może kiedyś przyjdzie czas, żeby napisać i o tych, co fado jedynie się inspirują, ale nie dziś... nie dziś ;)

Chętnie odpowiem na pytania dlaczego niektórzy pieśniarze nie znaleźli się w tym wpisie, może dzięki temu poznam też jakieś nowe głosy!



Na sam koniec, dla ułatwienia czytania - linki do poprzednich wpisów o fado:
Cz. IV - Carminho
Cz. III - Camane
Cz. II - Aldina Duarte
Cz. I - Amalia Rodrigues
Mariza

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Historia jednej płyty odc. 1 - Sade "Promise"

Podróż w świat ciemnych emocji [„Tango” Yasmin Levy w NOSPR]

Edyta Bartosiewicz