Płytowe podsumowanie 2022 roku
Nadszedł ten moment, kiedy znów podejmuję
się niemożliwego – porównania płyt, których w zasadzie nie da się ze sobą
zestawić. Mam jednak poczucie, że co roku daje to ciekawy efekt i – mimo że pojawia
się tu muzyka zróżnicowana stylistycznie i gatunkowo – albumy te mają coś
wspólnego. Może łączy je jakiś rodzaj podobnej emocjonalności i wrażliwości na
dźwięk?
Zazwyczaj z radością piszę na początku stycznia,
że miniony rok przyniósł mi wiele zachwytów. Nie tym razem. W 2022 roku bardzo
niewiele płyt faktycznie mnie przytrzymało, wciągnęło, sprawiło, że nie chciałam,
żeby opuszczały odtwarzacz. Dlatego układ tego podsumowania zmieniał się prawie
do ostatniego momentu. Tegoroczna „najlepsza dziesiątka” to albumy, które miały
w sobie coś wyjątkowego. Można powiedzieć, że starałam się stworzyć listę pomysłów
i projektów, które wydały mi się najbardziej interesujące. To muzyka, która
wniosła do mojego życia coś nowego i wartościowego. W podsumowaniu znalazło się
również (jak co roku) miejsce na kilka wyróżnień – czyli płyty, które moim
zdaniem także warto znać.
Najciekawsze albumy 2022 roku
(kolejność nieprzypadkowa)
1. Michał Barański Masovian Mantra
Tradycja (zarówno polska, jak i indyjska)
nie została tu potraktowana powierzchownie, a jednocześnie artyści nie obawiali
się „ubrania jej” w nowoczesne szaty – głęboki beat czy rozbudowane
improwizacje. Myślę, że nie bez znaczenia dla wyjątkowości brzmienia tego
albumu jest również zestawienie artystów biorących udział w projekcie. Z jednej
strony ważne nazwiska polskiej sceny jazzowej, m.in. Michał Tokaj, Łukasz Żyta,
Kuba Więcek, z drugiej zaś muzycy związani ze światem folkowym – Kacper Malisz (mój
absolutnie ukochany skrzypek folkowo-jazzowy) czy wokalistka Olga Stopińska.
Z każdym kolejnym przesłuchaniem te utwory
odkrywają przede mną coś nowego, wchodzę w inne warstwy tej muzyki i nie chcę przestać.
Jeżeli płyta może wciągać, jak dobry film – to jest właśnie ten przypadek. Masovian
Mantra to fascynująca muzyczna podróż i w moim rankingu absolutnie najciekawszy
muzyczny projekt 2022 roku.
2. Piotr Orzechowski & Kuba Więcek Themes of Dracula
Ta płyta wywołuje jednak we mnie emocje
przede wszystkim za sprawą podejścia Orzechowskiego i Więcka do samego dźwięku,
jego kształtu, barwy. Themes of Dracula zmusza słuchacza do zagłębienia
się w najdrobniejszy stukot lub najcichszy szum, a jednocześnie każe podążać za
transowym rytmem, perkusyjnie traktowanym fortepianem czy zmiennym – raz
słodkim, romantycznym, raz świdrującym brzmieniem saksofonu. Imponujące jest muzyczne
porozumienie tych artystów i ich wyobraźnia, która zdaje się nie mieć granic.
3. Bastarda & Sutari Tamoj
Zachwyca mnie na tym albumie jego
przestrzeń i wielobarwność. Harmonia i rytm koją, by za chwilę wprowadzać odrobinę
niepokoju. Głosy i instrumenty splatają się w minimalistyczną opowieść,
wypływającą gdzieś wprost z bezkresnych łąk, niczym na przepięknej okładce. To
wspaniała płyta do kontemplowania podczas długich wieczorów.
4. Michał Pepol Kora nieskończoność
Dla mnie album ten jest czymś na kształt
spektaklu. To psychodeliczna i melancholijna historia opowiedziana dźwiękami i
słowem. Nie da się słuchać jej w tle, bez oddania się temu projektowi i jego emocjom
w pełni. Nie da się również zamknąć go w jakichkolwiek ramach gatunkowych.
Przetworzenia i nowe muzyczne pomysły zaproponowane przez Pepola wypływają gdzieś
ze źródeł muzyki awangardowej, ale jest tu przecież materiał pop-rockowy,
artysta nie boi się także dźwiękowej prostoty. Nie mam wątpliwości, że to jeden
z najbardziej wyjątkowych projektów wykorzystujących twórczość Kory.
5. Katia Guerreiro Mistura
Katia pozostaje wierna tradycji fado, płytę
wypełnia więc gitarowe brzmienie z wirtuozerią gitary portugalskiej na
pierwszym planie. Nie znajdziemy tu częstych współcześnie eksperymentów z
innymi instrumentami czy elektroniką – pieśniarka jest do tego nastawiona
zresztą raczej krytycznie. To jednak nie znaczy, że przyczynia się ona do „zamrożenia”
tego gatunku. Mistura zawiera wiele nowych, rozbudowanych harmonicznie
kompozycji czy inspiracje folklorem. Z wielką przyjemnością wsłuchuję się w te
cudownie melodyjne piosenki i głos Katii, z płyty na płytę coraz głębszy i
dojrzalszy.
6. Piotr Wyleżoł i Szymon Mika Loud Silence
Bronię się zawsze przed używaniem słowa „przyjemny”,
gdy piszę o muzyce, bo mam wątpliwości, czy faktycznie ma ono pozytywny wydźwięk,
ale słuchając Loud Silence naprawdę odczuwam wielką przyjemność. A wynika
ona z tego, że jest to dzieło niezwykle dopracowane. Spokój w prowadzeniu
poszczególnych fraz świadczy też o dużej dojrzałości obu muzyków. Tu nie
potrzeba popisów, żeby oczarować słuchacza.
Na albumie znalazły się przede wszystkim
autorskie kompozycje artystów, ale pojawiają się dwa standardy, w tym Take
Five Dave’a Brubecka w rewelacyjnej, nieoczywistej aranżacji. Całość łączy
jednak spójne, ciepłe brzmienie.
7. Youn Sun Nah Waking World
Bez wątpienia jednak interpretacje Youn
Sun Nah mają w sobie coś takiego, że chce się ich słuchać, że chce się podążać
za jej osobistymi opowieściami. Wokalistka dopieszcza każde słowo, skupiając
się zarówno na jego znaczeniu, jak i brzmieniu. Zawsze myślę, że to szczególna
umiejętność. Ona to potrafi. A poza tym jest we mnie wieczny głód takiego
dobrego popu, więc łapię go z radością.
8. Aldina Duarte Tudo Recomeça
Nie wiem, czy jest obecnie w świecie fado
pieśniarka równie szlachetna i klasyczna w swoich interpretacjach. Sięgając po
jej nowe płyty zawsze mam poczucie, że obcuję z bardzo czystym fado i docieram
do jego głębi. Z tego też powodu jej nowy album nie jest dla mnie łatwy w
odbiorze. Wchodzenie w takie fado wymaga dużo skupienia, ale warto przyjść na
taką „sesję” z Aldiną, bo w tej muzyce nie ma ani odrobiny sztuczności.
9. Aga Zaryan Sara
Myślę też, że to dość odważna płyta pod kątem
składu – tylko dwoje gitarzystów (Szymon Mika i David Dorůžka) oraz wokal Agi
Zaryan. Ci gitarzyści tworzą jednak niezwykle przestrzenny muzyczny krajobraz,
pozostawiający dużo przestrzeni na wybrzmienie poezji i wszystkich wywoływanych
nią obrazów – od opisów przyrody po subtelność różnorodnych stanów
emocjonalnych. Także sama Aga Zaryan zdaje się służyć tu przede wszystkim
poezji – śpiewa prosto, ciepłym, matowym głosem, jak gdyby starając się nie
nakładać siebie na słowa.
Gdybym miała podsumować ten album jednym
słowem, byłoby to „ukojenie”. Myślę, że to stan bardzo często nam potrzebny.
10. Samara Joy Linger Awhile
To artystka, która wspaniale kontynuuje
elegancję wielkich dawnych wokalistek jazzowych. Cieszy mnie jednak, że na tej
drugiej płycie jest coraz odważniejsza w swoich interpretacjach, bawi się różnymi
barwami w swoim głosie. Z niezwykłym spokojem i dojrzałością śpiewa ballady, a
jednocześnie oddaje się szaleństwu w żywiołowych, radosnych kompozycjach. Wycieczki
do przeszłości i klasyki jazzowej z Samarą to wspaniała przygoda.
Pora na wyróżnienia, czyli płyty, które nie
zmieściły się w TOP 10, ale myślę, że warto je odnotować. Kolejność również
nieprzypadkowa.
1. Melody Gardot Entre eux deux – za świetne duetowe porozumienie z pianistą Philippem Powellem, kilka przepięknych kompozycji i, jak zwykle u Melody, najpiękniejsze ciche śpiewanie na świecie;
2. Karolina Cicha & Spółka + Swada Sad – za ciekawe połączenie muzycznej tradycji Podlasia z elektroniką, wyrazisty przekaz i wokalną bezkompromisowość Cichej;
3. Lucibela Amdjer – za wspaniałe kontynuowanie stylu Cesárii Évory (bez prostego kopiowania go) i melodyjno-kołyszący klasyczny kabowerdyjski klimat;
4.
Ana Moura Casa Guilhermina – za zgrabne połączenie tradycji – fado, semby
i in. – z nowoczesnością (tylko czasem z przesadzonym auto tunem), przemyślaną
konstrukcję płyty i ogromną dojrzałość w interpretacjach Any.
Komentarze
Prześlij komentarz