Etnos Ensemble w Akademii Muzycznej w Katowicach

Listopad nigdy nie jest dobrym miesiącem do tworzenia czegokolwiek, ale już wychylam głowę spod koca, nie boję się deszczu, myślę sobie, że grudzień na pewno będzie lepszy, a przede wszystkim muszę Wam opowiedzieć o fantastycznym koncercie, na którym wczoraj byłam!

Ci, którzy śledzą mój facebookowy fanpage z pewnością nie ominęli nagrań i kilku krótkich informacji o Etnos Ensemble. To zespół tworzony przez czterech fantastycznych muzyków, absolwentów Akademii Muzycznych w Katowicach i Krakowie, którzy swój klasyczny warsztat postanowili przenieść w moje ulubione rejony muzyczne - mieszają elementy muzyki klezmerskiej, polskiej, ale także dźwięki bałkańskie, a i tangiem nie pogardzą. Choć najwyraźniej słychać u wpływy żydowskie, ich brzmienie jest oryginalną etniczną mieszanką, zgrabnie połączoną z klasyczną precyzją i dbałością o każdy szczegół. Etnos Ensemble grają razem od niedawna, ale rozumieją się doskonale i kilka miesięcy temu nagrali swoją pierwszą płytę. Zachwycam się nią od pierwszego przesłuchania, ale z wpisem na blogu postanowiłam poczekać do koncertu - oficjalnej premiery płyty, bo czułam, że posłuchanie ich na żywo znacznie wzbogaci moje przemyślenia. Nie zawiodłam się ani trochę.

fot. Monika Pieniążek, zdjęcie pochodzi z facebooka zespołu

Już pierwsze dźwięki wprowadziły słuchaczy w magiczny klimat. Rozpoczęli utworem z repertuaru Pink Martini - U plavu, który wykluwał się łagodnie, stopniowo, prezentując różnorodność barw poszczególnych instrumentów. Stały skład zespołu to kwartet - Bartosz Pacan na klarnecie, Piotr Gach na wiolonczeli, Konrad Merta na akordeonie i Łukasz Mazanek na kontrabasie, jednak na wczorajszym koncercie od początku towarzyszył im również Przemysław Pacan na perkusji. Każdy z instrumentalistów dźwięk po dźwięku wnosił coś nowego - koronkowe, przepełnione różnorodnością barw motywy klarnetu, liryczne i śpiewne partie wiolonczeli, rytmiczny i energetyczny kontrabas, przejmujący i intensywny akordeon, a w tle pulsująca perkusja. Po coverowym wstępie zabrzmiało kilka doskonałych kompozycji Konrada Merty, w których mieszają się wpływy żydowskie, argentyńskie i bliskowschodnie, bo warto zauważyć, że Etnos Ensemble nie grają wyłącznie znanych melodii ludowych. Cieszę się, że przedstawiają tak dobrą autorską muzykę, ale z radością dostrzegam, że właściwie każdą kompozycję potrafią uczynić swoją, czego dowodem była dalsza część koncertu z udziałem kolejnego gościa specjalnego - Katarzyny Merty, skrzypaczki i wokalistki. Kasia pojawiła się w świetnie zaaranżowanym Ajde Jano, ale chyba dopiero następne bałkańskie kompozycje sprawiły, że muzycy naprawdę "rozwinęli skrzydła" i kompletnie zatracili się w muzyce. Skrzypce dialogowały z wiolonczelą, a nad wszystkim unosił się matowy, surowy głos Kasi, z cudownie polskim, ludowym zaśpiewem. Nic na to nie poradzę, ale wokale zawsze wywołują u mnie silne emocje, może nawet silniejsze niż instrumenty. Dawno nie słyszałam tak przejmującego Ederlezi, a Jovano, Jovanko chyba każdego sprowokowało do delikatnego bujania się lub chociaż odpłynięcia myślami w inny muzyczny świat. Ciekawym pomysłem było również wplecenie jednego utworu - Kołysanki - w wykonaniu jedynie Piotra Gacha na wiolonczeli i Konrada Merty na akordeonie. Chłopaki wiele lat grają razem i być może znacie ich jako AcCello Duo, nic więc dziwnego, że każda fraza płynęła niezwykle naturalnie, można było delektować się kontrastami, różnymi barwami i emocjami. Ale tak było przecież przez cały koncert, bez względu na to w jakim składzie grali dany utwór. 

Etnos Ensemble to zespół niesamowicie utalentowanych muzyków, w którym każdy jest indywidualnością, nie ma tu "słabszego ogniwa". Wszyscy mają świetne techniczne przygotowanie do tego, by ze swoich instrumentów wydobywać dokładnie to, co czują. Słuchając ich, wiem, że są bardzo dobrymi kameralistami, a doświadczenia wyniesione z grania muzyki klasycznej przenoszą na grunt muzyki rozrywkowej (zapewne nawet nie czyniąc takich podziałów muzyki, jak ja w tej chwili). Stąd ich wyjątkowa precyzja, dbałość o jakość każdego dźwięku, dokładność z realizowaniu najdrobniejszych szczegółów. Słyszę też, że wszyscy czują to, co grają, świat muzyki etnicznej jest ich światem, nie są do niego sztucznie doczepieni, czerpią ze źródeł mądrze i świadomie. A kiedy do tego dochodzi energia, pomysłowość, swoboda i po prostu radość ze wspólnej gry, tworzy się jeden z najciekawszych folkowych zespołów, jakie słyszałam w ostatnim czasie. 

Czekam na ich następne koncerty, nowe kompozycje, sukcesy. Mam nadzieję, że będą się rozwijać i zajdą daleko. Płytę Etnos Ensemble możecie kupić po koncertach, a kalendarz koncertowy znajdziecie na ich facebooku - https://www.facebook.com/etnosensemble/. Na zachętę łapcie dwa fragmenty z płyty: Shisha i Kazimierz.

Okładka płyty, grafika autorstwa Ludwiki Mach

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fado - o co w tym chodzi?

Historia jednej płyty odc. 1 - Sade "Promise"

Muzyczna wyspa Yumi Ito [Yumi Ito "Ysla"]