Stare piosenki, młode interpretacje [Szymon Komasa – Piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Laboratorium]

 


Mogłoby się wydawać, że piosenki z Kabaretu Starszych Panów tyle razy były interpretowane przez różnych artystów, że nagrywanie kolejnej płyty z tym repertuarem nie ma już sensu. Przecież i tak oryginałów nikt i nic nie będzie w stanie przebić. Ale może od czasu, gdy każdy oglądał kabaret w telewizji minęło w końcu tak wiele lat, że przyszła pora, by dać muzykom szansę na nowe, świeże spojrzenie na te piosenki? Bez przytłaczającego idealizowania, ale jednocześnie z szacunkiem dla twórczości Wasowskiego i Przybory. Myślę, że taka przestrzeń pojawiła się, gdy ich teksty i muzykę zaczęli dla siebie odkrywać ludzie urodzeni w latach 80. i 90. Właśnie muzycy z tego głównie pokolenia stworzyli album Piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Laboratorium, a za koncepcję artystyczną całości odpowiedzialny jest śpiewak operowy (baryton) Szymon Komasa. Zdecydowanie nie jest to kolejny zbiór coverów, odtwarzających oklepane formy i znaczenia. Słucham tej płyty od kilku tygodni, zagłębiam się w szczegóły i zwyczajnie nie mogę się oderwać. Trudno chyba o bardziej oczywisty sygnał, że powinnam o niej napisać.

To drugi krążek w dorobku wygrywającego liczne konkursy operowe i znanego już w świecie muzyki poważnej Szymona Komasy, ale pierwszy, na którym wychodzi on poza klasyczny repertuar. Choć trzeba podkreślić, że zdarzały mu się fantastyczne gościnne występy w projektach – powiedzmy – z „pogranicza” gatunkowego, jak np. na płycie Fogg. Pieśniarz Warszawy Jazz Cameraty Varsoviensis Młynarskiego i Maseckiego. Do współpracy przy nowym albumie Komasa zaprosił grupę utalentowanych artystów w większości związanych z muzyką jazzową i alternatywną oraz Santander Orchestrę, którą dyrygują Krzysztof Herdzin i Radosław Labahua. Połączenie różnych muzycznych światów, pokoleń, nowych brzmień i interpretacji często ukazujących jakąś ukrytą stronę piosenek Kabaretu Starszych Panów sprawiło, że powstała płyta w mojej opinii bardzo oryginalna, otwierająca drogę do być może innego niż dotychczas odczytania twórczości Wasowskiego i Przybory.

O procesie powstawania albumu Komasa opowiada: „ta płyta ma być taka, jakimi jesteśmy my, młodzi. Piosenki wybierałem z myślą o osobowościach aranżerów i wokalistów. Studiowałem każdego z osobna miesiącami, przeprowadzałem z nimi rozmowy, wysuwałem własne propozycje, w większości trafnie”. Nie są to ani trochę słowa przesadzone – pierwszym elementem, który zwrócił moją uwagę podczas słuchania, były aranżacje. Wykorzystane środki, instrumentacja, barwy głosów są tu doskonale przemyślane i dopasowane do każdej piosenki. Uwidacznia się to już na początku, gdy obok siebie pojawiają się utwory To było tak, Herbatka i Tanie dranie.

Pierwszy z nich zaaranżowała Hania Rani – lekki walczyk znany z wykonania Bohdana Łazuki zyskał pełną pogłosów i niedopowiedzeń „minimalową” przestrzeń, z charakterystyczną ostinatową partią fortepianu, łagodnie oplecionego efektami elektronicznymi. Tekst Przybory w interpretacji Komasy staje się tutaj poruszającą opowieścią miłosną, co śpiewak doskonale pokazuje, gładko i czule prowadząc frazę. Zaraz potem w Herbatce nastrój jednak zmienia się – napisana z hollywoodzkim rozmachem orkiestrowa aranżacja Krzysztofa Herdzina wprowadza cudowny klimat retro. W stu procentach uzasadnionym wyborem okazało się więc zaproszenie do duetu Hanny Banaszak. Wokaliści przepięknie razem dialogują, a ciepły, poważnie brzmiący baryton Komasy świetnie skontrastowany jest z jasnym głosem Banaszak i jej lekką, żartobliwą interpretacją. Zaskakujące po tych dwóch utworach wydać mogą się Tanie dranie w aranżacji Kuby Więcka, choć myślę, że nie zdziwią one nikogo, kto choć trochę zna twórczość tego szalonego i nieziemsko utalentowanego saksofonisty. Tekst wyśpiewywany przed laty przez Czechowicza i Michnikowskiego na nowej płycie interpretują… bliźniaki – do Komasy dołącza jego siostra Mary. Ich młodość i zadziorność świetnie współgrają z zaproponowanym przez Więcka nowoczesnym beatem.

Te trzy piosenki to tylko niewielka próbka aranżacyjnej różnorodności, z którą mamy tu do czynienia. Zgrabnie zestawione zostają dość klasyczne orkiestrowe ujęcia (Herdzin, Komasa-Łazarkiewicz, Dębicz), oszczędne instrumentacje bliższe minimal music (Rani, Wąsik, Mykietyn) i elektroniczne beaty czy jazzowe improwizacje (Więcek, Orzechowski). Nic jednak nie jest tu przypadkowe – bo czy tekst piosenki Wesołe jest życie staruszka nie brzmi jeszcze bardziej ironicznie, gdy (przez Więcka) podkreślony zostaje intensywnym beatem, dźwiękami syntezatorów i frywolną melodią saksofonu? Podobnie dzieje się z Na całej połaci śnieg, które w aranżacji Bartka Wąsika i doskonałym wykonaniu Szymona i Mary Komasów stało się naprawdę mroźne.

Muszę jeszcze poświęcić koniecznie jeden akapit zaproszonym wokalistom. Wspomniałam o Mary Komasie, jak zwykle wspaniała jest Joanna Kulig (Piosenka jest dobra na wszystko, To będzie miłość nieduża), ale większym zaskoczeniem są dla mnie Vito Bambino i Błażej Król, którzy równie dobrze odnaleźli się w tym repertuarze. Z pierwszym z nich Komasa stworzył duet w Jeżeli kochać, to nie indywidualnie – ależ oni dobrze się bawią w tej piosence! Drugi natomiast pojawia się w moim ukochanym i najdłuższym utworze na płycie – Kupletach. Podoba mi się już sam pomysł połączenia tak skrajnie różnych głosów i ekspresji jak Komasy i Króla, ale dodatkowego koloru nadaje aranżacja – tak, nie uwolnię się od tego tematu – Piotra Orzechowskiego „Pianohooligana”. Zaproponowany przez tego pianistę na początku groove, rozwinięty potem w gęstą, tak bardzo charakterystyczną dla jego stylu improwizację sprawia, że Kuplety z niewinnej piosenki przekształcają się pulsującą napięciami (ale też humorem!) opowieść o tym, co jeśli „już szron na głowie, już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj”.

Sporo piszę o tym, jak poszczególne aranżacje i wykonania podkreślają konkretne elementy omawianych piosenek. Ta kwestia powraca w mojej głowy, gdy słucham płyty Komasy, ponieważ mam wrażenie, że największą jej siłą jest właśnie to, że przesuwa znaczenia tych utworów i zmienia ich ciężar. Twórczość Kabaretu Starszych Panów zawsze balansowała na granicy powagi i humoru – Wasowski i Przybora jak mało kto potrafili z przymrużeniem oka, ironicznie opowiadać o problemach otaczającej ich ponurej rzeczywistości i osobistych dramatach swoich bohaterów. Sama, myśląc o tych piosenkach, przed oczami mam często humorystyczne występy Gołasa, Michnikowskiego czy wręcz przerysowanej w swojej ekspresji Kaliny Jędrusik. A przecież w tych utworach kryje się bardzo dużo poważnych treści. Komasa zdaje się pokazywać to, co znajduje się pod powierzchniową warstwą lekkości, badać, jak zmieni się wydźwięk Już kąpiesz się nie dla mnie czy Bez ciebie, gdy zaśpiewa je dramatycznie i postawionym głosem. Poważnie czy ironicznie – o tym już chyba zdecyduje słuchacz samodzielnie, pewne jest natomiast, że zostanie sprowokowany do zajrzenia głębiej w teksty Przybory.

W jakimś stopniu ilustrację tych rozważań stanowi dla mnie zamykające płytę Dobranoc, już czas na sen w aranżacji Pawła Mykietyna. Urzeka tu umowność – powtarzające się na kilku akordach, zrywane długie dźwięki tria smyczkowego i tekst wyszeptany przez Komasę. Każdy Polak zna tę melodię, zna ten tekst i niech brzmią one w naszych głowach, nie potrzeba ich już dopowiadać. Jednak ta aranżacja, rozedrgany szept wokalisty, a może rzeczywistość w Polsce 2021 roku powodują, że – choć znam je na pamięć – słucham inaczej słów ostatniej zwrotki i na długo po ostatnim dźwięku zostaję z niepokojącą myślą o tym, że są one wciąż aktualne.

Nie mam wątpliwości, że Piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Laboratorium Szymona Komasy to jedna z najlepszych płyt tego roku. Zachwyca mnie czułość i delikatność w podejściu wszystkich muzyków do twórczości Wasowskiego i Przybory oraz połączenie szacunku do oryginałów z otwarciem na eksperymenty i nowe odczytanie. To wszystko nie udałoby się, gdyby nie mądra, szczegółowa praca nad zrozumieniem muzyki i tekstów, którą słychać tu na każdym kroku. Cieszę się, że młodzi, tak zdolni ludzie zaczynają po swojemu interpretować piosenki Kabaretu Starszych Panów – ich wizja jest mi bliska.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Historia jednej płyty odc. 1 - Sade "Promise"

Podróż w świat ciemnych emocji [„Tango” Yasmin Levy w NOSPR]

Edyta Bartosiewicz