Playlista 5.06.2015 - Panienki z temperamentem
Sesja na studiach prawie zakończona, a ja już bardzo stęskniłam się za pisaniem! Obiecuję w najbliższym czasie dłuższe wpisy - mam kilka pomysłów - a dziś podrzucam Wam nową playlistę.
W poprzedniej składance, którą dla Was zrobiłam, wybrałam Wielkie męskie głosy, głównie z kręgu jazzowego i nie pojawił się tam żaden wokalista nagrywający współcześnie. Oczywiście w planach mam też żeński odpowiednik tej playlisty, ale dzisiaj chciałabym zaproponować zupełnie inny klimat. Co prawda będą same kobiece głosy, ale nie zawsze miłe i aksamitne, bo playlistę zatytułowałam Panienki z temperamentem. Przygotujcie się na dawkę energii z różnych gatunków muzyki i rejonów świata!
1. Hanna Banaszak - Panienka z temperamentem
Zaczynamy może odrobinę niewinnie, ale to właśnie ta piosenka zainspirowała mnie do tytułu playlisty, nie mogło jej tu zabraknąć. Fantastyczny tekst napisał Jeremi Przybora, a muzykę oczywiście Jerzy Wasowski, coraz bardziej zakochuję się w ich piosenkach. Jednak tutaj nieprzypadkowe jest też wykonanie... myślę, że Hanna Banaszak to jedna z najlepszych polskich wokalistek, zachwyca mnie jak przekonująco potrafi przekazać tekst, jednocześnie dopieszczając wszystkie dźwięki. Słuchanie każdego jej słowa to czysta przyjemność!
2. Anna Maria Jopek & Makoto Ozone - Cyraneczka
Zostańmy jeszcze w klimacie jazzującym, ale już z odrobiną koloru ludowego. Pewnie będą tacy, którzy zdziwią się, że Anna Maria Jopek znalazła się w tym zestawieniu, ale ci którzy byli choć raz na jej koncercie, wiedzą, że to prawdziwy wulkan energii. Nie ma nagrania, które w pełni oddawałoby charakter tego, co Ania potrafi robić z głosem na żywo, ale pomyślałam, że może ta wersja Cyraneczki będzie dobrą... zachętą!
3. Karolina Cicha i Spółka - Za rieczkaju
Rozgrzani? To pora na prawdziwe szaleństwo! Karolina Cicha mogłaby właściwie pojawiać się na każdej mojej playliście, bo uważam, że to niesamowicie utalentowana, ciekawa wokalistka. Ma w głosie coś cudownie elektryzującego, a jej ognisty temperament wyczuwalny jest od pierwszych chwil. To jeden z najbardziej zwariowanych fragmentów z płyty "Wieloma językami" - dajcie się porwać tej energii!
4. Buika - Jodida pero contenta
Opuśćmy chwilowo Polskę, wsłuchajmy się w brzmienie flamenco i Hiszpanii, która za sprawą Buiki (pochodzi z Gwinei Równikowej) zwiastuje już też dalszy kierunek - Afrykę! Uwielbiam tę wersję "Jodida pero contenta", słychać tu szaleństwo Buiki, które znam z jej koncertów, do tego TEN GŁOS! Nie znam drugiej wokalistki, która śpiewałaby tak bardzo całą sobą, uwielbiam jej porywczość, skrajną emocjonalność.
5. Dobet Gnahoré - Téléode
Kto mnie zna, ten wie, że generalnie z muzyką afrykańską mam spory problem - miło się jej słucha, ale rzadko ktoś z tych rejonów wyróżnia się dla mnie na tyle, żebym zaczęła go słuchać z zainteresowaniem. Dla Dobet robię wyjątek, jej pozwoliłam się porwać do tańca na koncercie, jej energia naprawdę do mnie przemawia. Jednak nie o samą energię tu chodzi, tylko o głos - niezwykle mocny, bardzo zróżnicowany i tę dzikość, którą ma w sobie!
6. Feist - Sealion
Brzmienie muzyki świata niech na chwilę zamieni się w nieco bardziej rockowe. Na tej playliście nie mogło zabraknąć Feist! Fascynuje mnie jej pomysłowość i to, że z pozornie nie bardzo mocnego głosu potrafi wykrzesać tyle mocy. To prawdziwa panienka z temperamentem, która do nikogo się nie wdzięczy, jest surowa i autentyczna. Kto nie zna jej wersji rozsławionego przez Ninę Simone utworu "Sea lion woman" - niech koniecznie posłucha!
7. Edyta Bartosiewicz - Szał
Skoro już jesteśmy w klimatach rockowych... musi tu zabrzmieć piosenka, która dla mnie jest prawdziwym hymnem szaleństwa i energii, zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej, a teledysk świetnie to wszystko uzupełnia. Uwielbiam dystans, jaki Edyta Bartosiewicz ma do siebie i to, jak nawet banał nabiera w jej piosenkach sensu. Niech Was ogarnie... szał!
8. Janis Joplin - Kozmic blues
Energia nie zawsze ma odcień radosny, ale ta playlista bez głosu Janis Joplin nie miałaby sensu. Nieprzypadkowo też zestawiłam ją z Edytą Bartosiewicz, w końcu Janis była ogromną inspiracją dla Edyty. Janis Joplin, to kolejna artystka, która śpiewała całą sobą, każdą emocję podawała słuchaczom w sposób niezwykle przekonujący, rozdzierająco autentyczny.
9. Björk - It's oh so quiet
W zasadzie jest jedna "panienka" na tej playliście, która potrafi był absolutnie słodka, ale to wszystko chyba tylko po to, aby zmylić słuchacza. Björk fascynuje mnie od lat, jej ostatnich płyt słucham z zachwytem, ale czasem miło wrócić do nagrań z lat 90., tych bardzo elektronicznych i do tej "jazzowej perełki", jaką jest jej wykonanie "It's oh so quiet". Czysta energia, szaleństwo i niemal dziecięca radość!
10. Ella Fitzgerald - Mas que nada
Znowu wróciliśmy do brzmień jazzujących, a skoro tak, to musi zaśpiewać Ella! W każdą piosenkę wkładała tyle światła, niezmiennie (chyba od czasów dość wczesnego dzieciństwa) jest moją ukochaną wokalistką jazzową. Jej swoboda, perfekcja i popisy wokalne zawsze robią na mnie piorunujące wrażenie. "Mas que nada" w jej wykonaniu, to moim zdaniem mistrzostwo.
11. Dee Dee Bridgewater i China Moses
Ella zaczęła popisy wokalne i niech ten klimat pozostanie już do końca playlisty. Niedawno wyszukałam na youtube to nagranie i nie mogłam wyjść z podziwu i... radości! Radości dlatego, że to przecież matka z córką, sama nie wiem, która jest lepsza, obie mają tak fantastyczne głosy i przepięknie nimi ze sobą "rozmawiają". Marzy mi się, żeby pójść na jakiś ich wspólny koncert i pokołysać się przy takim energetyzującym bluesie. (Trzeba posłuchać do końca!)
12. Maria João Ogre Trio
Te cudowne wokalistki jazzowe zaprowadziły mnie do... Marii João, która w pewnym sensie też jest wokalistką jazzową, ale myślę, że to określenie jest zbyt wąskie na jej możliwości. Dla Marii głos o ogromnej skali, to instrument, ona rzadko śpiewa piosenki. Myślę też, po przeżyciu jej koncertu (posłuchaniu? obejrzeniu? nie, to za mało precyzyjne), że ona słyszy więcej, że to co dociera do słuchacza, to jakiś niewielki procent muzyki, która jest w jej głowie podczas śpiewania, czy słuchania współwykonawców. Jej dźwięki to niezwykła rzecz... coś na granicy mowy, śpiewu, krzyku. Idealne dla wszystkich, którzy tak jak ja, w muzyce szukają mocnych wrażeń :)
Miłego słuchania!
W poprzedniej składance, którą dla Was zrobiłam, wybrałam Wielkie męskie głosy, głównie z kręgu jazzowego i nie pojawił się tam żaden wokalista nagrywający współcześnie. Oczywiście w planach mam też żeński odpowiednik tej playlisty, ale dzisiaj chciałabym zaproponować zupełnie inny klimat. Co prawda będą same kobiece głosy, ale nie zawsze miłe i aksamitne, bo playlistę zatytułowałam Panienki z temperamentem. Przygotujcie się na dawkę energii z różnych gatunków muzyki i rejonów świata!
1. Hanna Banaszak - Panienka z temperamentem
Zaczynamy może odrobinę niewinnie, ale to właśnie ta piosenka zainspirowała mnie do tytułu playlisty, nie mogło jej tu zabraknąć. Fantastyczny tekst napisał Jeremi Przybora, a muzykę oczywiście Jerzy Wasowski, coraz bardziej zakochuję się w ich piosenkach. Jednak tutaj nieprzypadkowe jest też wykonanie... myślę, że Hanna Banaszak to jedna z najlepszych polskich wokalistek, zachwyca mnie jak przekonująco potrafi przekazać tekst, jednocześnie dopieszczając wszystkie dźwięki. Słuchanie każdego jej słowa to czysta przyjemność!
2. Anna Maria Jopek & Makoto Ozone - Cyraneczka
Zostańmy jeszcze w klimacie jazzującym, ale już z odrobiną koloru ludowego. Pewnie będą tacy, którzy zdziwią się, że Anna Maria Jopek znalazła się w tym zestawieniu, ale ci którzy byli choć raz na jej koncercie, wiedzą, że to prawdziwy wulkan energii. Nie ma nagrania, które w pełni oddawałoby charakter tego, co Ania potrafi robić z głosem na żywo, ale pomyślałam, że może ta wersja Cyraneczki będzie dobrą... zachętą!
3. Karolina Cicha i Spółka - Za rieczkaju
Rozgrzani? To pora na prawdziwe szaleństwo! Karolina Cicha mogłaby właściwie pojawiać się na każdej mojej playliście, bo uważam, że to niesamowicie utalentowana, ciekawa wokalistka. Ma w głosie coś cudownie elektryzującego, a jej ognisty temperament wyczuwalny jest od pierwszych chwil. To jeden z najbardziej zwariowanych fragmentów z płyty "Wieloma językami" - dajcie się porwać tej energii!
4. Buika - Jodida pero contenta
Opuśćmy chwilowo Polskę, wsłuchajmy się w brzmienie flamenco i Hiszpanii, która za sprawą Buiki (pochodzi z Gwinei Równikowej) zwiastuje już też dalszy kierunek - Afrykę! Uwielbiam tę wersję "Jodida pero contenta", słychać tu szaleństwo Buiki, które znam z jej koncertów, do tego TEN GŁOS! Nie znam drugiej wokalistki, która śpiewałaby tak bardzo całą sobą, uwielbiam jej porywczość, skrajną emocjonalność.
5. Dobet Gnahoré - Téléode
Kto mnie zna, ten wie, że generalnie z muzyką afrykańską mam spory problem - miło się jej słucha, ale rzadko ktoś z tych rejonów wyróżnia się dla mnie na tyle, żebym zaczęła go słuchać z zainteresowaniem. Dla Dobet robię wyjątek, jej pozwoliłam się porwać do tańca na koncercie, jej energia naprawdę do mnie przemawia. Jednak nie o samą energię tu chodzi, tylko o głos - niezwykle mocny, bardzo zróżnicowany i tę dzikość, którą ma w sobie!
6. Feist - Sealion
Brzmienie muzyki świata niech na chwilę zamieni się w nieco bardziej rockowe. Na tej playliście nie mogło zabraknąć Feist! Fascynuje mnie jej pomysłowość i to, że z pozornie nie bardzo mocnego głosu potrafi wykrzesać tyle mocy. To prawdziwa panienka z temperamentem, która do nikogo się nie wdzięczy, jest surowa i autentyczna. Kto nie zna jej wersji rozsławionego przez Ninę Simone utworu "Sea lion woman" - niech koniecznie posłucha!
7. Edyta Bartosiewicz - Szał
Skoro już jesteśmy w klimatach rockowych... musi tu zabrzmieć piosenka, która dla mnie jest prawdziwym hymnem szaleństwa i energii, zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej, a teledysk świetnie to wszystko uzupełnia. Uwielbiam dystans, jaki Edyta Bartosiewicz ma do siebie i to, jak nawet banał nabiera w jej piosenkach sensu. Niech Was ogarnie... szał!
8. Janis Joplin - Kozmic blues
Energia nie zawsze ma odcień radosny, ale ta playlista bez głosu Janis Joplin nie miałaby sensu. Nieprzypadkowo też zestawiłam ją z Edytą Bartosiewicz, w końcu Janis była ogromną inspiracją dla Edyty. Janis Joplin, to kolejna artystka, która śpiewała całą sobą, każdą emocję podawała słuchaczom w sposób niezwykle przekonujący, rozdzierająco autentyczny.
9. Björk - It's oh so quiet
W zasadzie jest jedna "panienka" na tej playliście, która potrafi był absolutnie słodka, ale to wszystko chyba tylko po to, aby zmylić słuchacza. Björk fascynuje mnie od lat, jej ostatnich płyt słucham z zachwytem, ale czasem miło wrócić do nagrań z lat 90., tych bardzo elektronicznych i do tej "jazzowej perełki", jaką jest jej wykonanie "It's oh so quiet". Czysta energia, szaleństwo i niemal dziecięca radość!
10. Ella Fitzgerald - Mas que nada
Znowu wróciliśmy do brzmień jazzujących, a skoro tak, to musi zaśpiewać Ella! W każdą piosenkę wkładała tyle światła, niezmiennie (chyba od czasów dość wczesnego dzieciństwa) jest moją ukochaną wokalistką jazzową. Jej swoboda, perfekcja i popisy wokalne zawsze robią na mnie piorunujące wrażenie. "Mas que nada" w jej wykonaniu, to moim zdaniem mistrzostwo.
11. Dee Dee Bridgewater i China Moses
Ella zaczęła popisy wokalne i niech ten klimat pozostanie już do końca playlisty. Niedawno wyszukałam na youtube to nagranie i nie mogłam wyjść z podziwu i... radości! Radości dlatego, że to przecież matka z córką, sama nie wiem, która jest lepsza, obie mają tak fantastyczne głosy i przepięknie nimi ze sobą "rozmawiają". Marzy mi się, żeby pójść na jakiś ich wspólny koncert i pokołysać się przy takim energetyzującym bluesie. (Trzeba posłuchać do końca!)
12. Maria João Ogre Trio
Te cudowne wokalistki jazzowe zaprowadziły mnie do... Marii João, która w pewnym sensie też jest wokalistką jazzową, ale myślę, że to określenie jest zbyt wąskie na jej możliwości. Dla Marii głos o ogromnej skali, to instrument, ona rzadko śpiewa piosenki. Myślę też, po przeżyciu jej koncertu (posłuchaniu? obejrzeniu? nie, to za mało precyzyjne), że ona słyszy więcej, że to co dociera do słuchacza, to jakiś niewielki procent muzyki, która jest w jej głowie podczas śpiewania, czy słuchania współwykonawców. Jej dźwięki to niezwykła rzecz... coś na granicy mowy, śpiewu, krzyku. Idealne dla wszystkich, którzy tak jak ja, w muzyce szukają mocnych wrażeń :)
Miłego słuchania!
Komentarze
Prześlij komentarz